Kontrowersyjne kleksy

ŁUKASZ GRZYMALSKI

PRAWO. Psychologom sądowym nadal wolno wykorzystywać tzw. testy projekcyjne, których wartość jest dyskusyjna. Zorganizowana akcja przeciwko takiemu testowaniu nie przyniosła skutku. Podsądny musi bronić się samodzielnie.

Badanie za pomocą testu projekcyjnego polega na tym, że osoba interpretuje wieloznaczny bodziec - atramentową plamę (jak w teście Rorschacha) lub narysowaną scenkę. Interpretację badanego interpretuje następnie psycholog, który wyciąga wnioski w kwestii np. zaburzeń osobowości.

Z wieloznacznych plam Rorschacha korzystają m.in. biegli sądowi. To denerwuje tych badanych, którzy rozmowy o kleksach uważają za pseudonaukę. Na łamach "Dziennika Polskiego" opisywaliśmy poetę Dariusza B., który wściekł się na krakowskiego psychologa, autora opinii na temat B. Poeta listownie skrytykował biegłego za stosowanie testu Rorschacha. List był tak wyrazisty, że B. został skazany za groźby karalne pod adresem psychologa.

Wątpliwości sceptyków

Wiosną przeciw plamom Rorschacha wystąpili m.in. naukowcy ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej. Pod patronatem Akcji Sceptyków Polskich rozpoczęli kampanię "Psychologia to nauka, nie czary". Sceptyczni specjaliści stwierdzili, że nie wiadomo, co jest mierzone podczas rozmowy o atramentowych kleksach.

Jednak Polskie Towarzystwo Psychologiczne i Stowarzyszenie Psychologów Sądowych w Polsce (SPSwP) broniły metod projekcyjnych. - Opinia nigdy nie powstaje na podstawie wyników jednego testu. To byłaby jedynie psychozabawa, a sporządzanie opinii na potrzeby sądu to zadanie o wiele bardziej skomplikowane. Odbywa się cały proces diagnostyczny, jest oparty o odpowiednie procedury. Stosowane są różne narzędzia diagnostyczne. Biegły sądowy ma za sobą 5-letnie studia, co najmniej kilkuletnią praktykę psychologiczną i szkolenia - mówi psycholog dr Maria Kujawa z zarządu SPSwP.

Plam nie wywabisz

Klub Sceptyków Polskich i Stowarzyszenie "Stop Manipulacji" przegrały walkę z kleksami w psychologii sądowej.

- Polskie Towarzystwo Psychologiczne nie wycofało ze sprzedaży nawet tych testów, które samo uznało za bezwartościowe. Ministerstwo Sprawiedliwości uznało zaś, że wszystkie testy, które sprzedaje pracownia testów PTP, mogą być stosowane w sądownictwie - informuje Tomasz Witkowski z Klubu Sceptyków Polskich.

Jednak osoby sądzone nie są pozbawione możliwości sprzeciwu, bo testów nie da się przeprowadzić pod przymusem. Oskarżonego można wprawdzie skierować na badanie, lecz nie istnieją legalne środki do wymuszenia uczestnictwa.

Jak się bronić

Marcin Wierzbicki, prawnik z Instytutu Allerhanda w Krakowie, zwraca uwagę na możliwość skutecznej obrony przed niechcianym testem. - Wydaje się, że w żadnym wypadku nie może zostać przełamana zasada braku obowiązku aktywności oskarżonego. Nie można zmuszać go do rozmowy z psychologiem.

Marcin Wierzbicki dodaje, iż sąd nie musi bezkrytycznie podchodzić do opinii biegłych (m.in. psychologów). - Gdy sąd poweźmie wątpliwość co do fachowości wydanej opinii, może poprosić biegłego o złożenie uzupełniających wyjaśnień, bądź też powierzyć to zadanie innym specjalistom w danej dziedzinie - mówi prawnik.

lukasz.grzymalski@dziennik.krakow.pl

Leave a Reply