Wojciech Białek boi się swojej prognozy


Co czeka warszawską giełdę w przyszłym roku? Znani analitycy dzielą się swoimi przewidywaniami

- Trochę boję się powiedzieć to, co zaraz powiem, ale sytuacja na rynkach akcji wygląda w miarę jednoznacznie - rozpoczął tajemniczo Wojciech Białek, główny analityk CDM Pekao.

Historyczne analogie

- W ramach schematu alokacji aktywów jesteśmy w trakcie silnej hossy na rynku obligacji. W naturalnym porządku następnym etapem posiadaczy kapitału, którzy chcą wyższych zysków niż 5-10 proc. z obligacji, powinno być zwiększenie zaangażowania w akcje - powiedział Białek.  Przypomniał, że rynek jest po pierwszej obniżce stóp procentowych, a w przeszłości początek łagodzenia polityki pieniężnej zawsze poprzedzał cykliczną hossę na rynku akcji. Ta z kolei na GPW nigdy nie dawała wzrostów mniejszych niż sto kilkanaście procent.

Białek zauważył, że trzy najdłuższe bessy trwały na GPW od 19 do 20 miesięcy. - Skojarzyło mi się to z cyklem koniunkturalnym Kitchina, który ma zwykle ok. 40 miesięcy, gdzie na hossę i bessę przypada mniej więcej po 20 miesięcy, a w grudniu minie 20 miesięcy od szczytu poprzedniej hossy. Wszystkie znaki na niebie i ziemi sugerują, że przynajmniej przez najbliższy rok powinno być dobrze. Jeśli rynek zachowa się podobnie jak w przeszłości, to najpóźniej od marca powinien rozpocząć się proces przerzucania aktywów z depozytów i rynku obligacji na rynek akcji - ocenia analityk CDM Pekao.

Gospodarka nadal martwi

Zdaniem Przemysława Kwietnia, głównego ekonomisty XTB, przyszły rok dla rynków akcji będzie jednak raczej słaby. - Obecnie wzrost gospodarczy jest niski i w ciągu kilku najbliższych kwartałów taki pozostanie - uważa Kwiecień. Jego zdaniem nad globalną gospodarką ciąży widmo zacieśnienia fiskalnego w USA oraz niepewna sytuacja w Chinach, które mogą mieć problemy z trwałością ożywienia gospodarczego. - Ponadto Europa jest w ogromnym kryzysie, a w przyszłym roku będzie on jeszcze większy ze względu na sposoby, którymi Europa z nim walczy. Przykładem może być Hiszpania, która sama sobie zafundowała "klif fiskalny" godząc się pod naciskiem Brukseli na radykalne oszczędności o wartości ok. 4 proc. PKB. Jeśli kraj jest w recesji i funduje sobie tak duże zacieśnienie, to ta recesja pogłębi się i innego wyjścia nie ma - stwierdził główny ekonomista XTB.

Czemu rynki akcji, szczególnie amerykańskie i silne europejskie, w bieżącym roku rosły? - Działo się tak, bo inwestorzy liczyli na dziania banków centralnych, które "wyrzucając wszystkie cukierki z koszyka" zrobiły juz co mogły. Teraz banki nie mają już takiej siły. Liczę, że na przełomie lat 2013-2014 inflacja spadnie, co sprawi, ze realnie wzrosną dochody realne europejczyków, dzięki czemu konsumpcja zacznie odbijać. W przyszłym roku nie widzę więc większych szans na poprawę koniunktury giełdowej, a ewentualnej hossy spodziewałbym się w 2014 r. - mówił Kwiecień.

- Jeśli chodzi o przyszły rok na rynkach kapitałowych jestem umiarkowanym optymistą. W Polsce obawiam się jednak spowolnienia gospodarczego, które jest ewidentne, i tego, że nie będzie wyraźnego odbicia od dna. Trudno jest dostrzec czynnik mogący wyciągnąć naszą gospodarkę. Według mnie obecnie zbyt wiele osób widzi optymistycznie przyszły rok. Giełda lubi wspinać się po ścianie strachu, a tego jednak nie widać. - stwierdził Łukasz Bugaj, analityk DM BOŚ.

- Nie obawiałbym sie słabej sytuacji makroekonomicznej w Europie, bo taka sytuacja panuje już od dłuższego czasu. Po wskaźnikach PMI widać, że gwałtownego pogłębienia nie ma. Zagrożeniem byłyby problemy Niemiec - dodał Bugaj.  Podkreślił, że oprócz zachowania gospodarki realnej i wielkości zysków wypracowanych przez firmy, istotna jest również psychologia. - Zyski się liczą, ale ważne jest jak są one traktowane przez akcjonariuszy. Przykładem jest KGHM, którego zarobek zmalał wobec zeszłego roku, a jego wycena jest na historycznych maksimach. Może być więc tak, że zyski firm nie urosną, ale giełda wystrzeli do góry, bo akcjonariusze inaczej je zinterpretują - zaznaczył Bugaj.

WIG20 na 2850 pkt.?

Na koniec eksperci zostali poproszeni przedstawienie swoich typów na przyszłoroczne minimalne i maksymalne wartości indeksu WIG20. - Nie zdarzyło się w historii GPW, aby przez więcej niż 3 lata z rzędu WIG czy WIG20 nie urósł w ciągu roku o co najmniej 40 proc. Mamy za sobą słabe lata 2010, 2011 i 2012 i jeśli znowu zależność zadziała, to w przyszłym roku powinniśmy urosnąć przynajmniej o 40 proc. - przewiduje Wojciech Białek. - Potencjału na krach nie ma, ale na hossę również. W przyszłym roku raczej nie ma szans na duże wzrosty na rynku akcji. WIG20 nie powinien być wyżej niż 3000 pkt., bo to jest poziom abstrakcyjny. Nie powinien być też niżej niż 1800. To duża rozbieżność i spodziewam się wartości w połowie tego przedziału - ocenił Przemysław Kwiecień. Według Łukasza Bugaja indeks polskich blue chips nie powinien w 2013 r. być poniżej tegorocznego dołka (2035 pkt.) i powyżej szczytu z 2007 r. (3940 pkt.).

Leave a Reply