Psychologia inwestowania, czyli jak nie strzelić sobie w stopę

Jednym z kluczowych elementów skutecznego inwestowania w fundusze inwestycyjne, oprócz ich analizy i odpowiedniego wyboru jest odpowiednie zarządzanie swoim portfelem, a tu kluczowym elementem będzie także zarządzanie własnymi emocjami. Co powinien wiedzieć każdy inwestor? O tym w krótkiej analizie Tomasza Gomółki, eksperta Banku BGŻOptima.

Poznaj samego siebie – to jedna ze starożytnych greckich maksym, zwanych przykazaniami siedmiu mędrców. To zdanie wyryte na świątyni Apollona w Delfach da się zastosować do wielu dziedzin ludzkiego życia, także do inwestowania. O tym, czy zakończy się ono sukcesem w ogromnej mierze decydują bowiem nasze własne emocje. Oczywiście ważne jest, by wybrać odpowiedni produkt finansowy. Jeśli akceptujemy wyższe ryzyko, możemy kupić jednostki uczestnictwa funduszy akcji. Jeśli wolimy nieco spokojniejsze rozwiązania możemy postawić na fundusze zrównoważone, a jeśli ryzyko całkowicie nas przeraża zdecydujmy się na fundusze pieniężne.

Dostosowujemy też inwestycję do czasu, na jaki możemy ulokować nasze oszczędności, pamiętając, że im bardziej agresywny fundusz, tym więcej czasu musimy mu dać. I wydaje się, że potem wszystko będzie już zależało od sytuacji w gospodarce, giełdowej koniunktury, czy decyzji zarządzających funduszami. Oczywiście te czynniki będą miały kolosalny wpływ na inwestycje, ale pamiętajmy również, że my możemy, a czasami nawet powinniśmy podejmować kolejne decyzje. Możemy pieniądze zgromadzone w funduszach wypłacać, zamieniać jednostki jednych funduszy na drugie, czy też przenosić oszczędności z lokat do funduszy. I w tym momencie pojawia się miejsce na błędne decyzje, które nie muszą być wcale podyktowane brakiem wiedzy, czy doświadczenia.

Pomiędzy chciwością i strachem

Chciwość i strach to dwie największe siły, które rządzą rynkami finansowymi. Kiedy akcje, czy jednostki funduszy zaczynają piąć się  w górę, większość z nas wcześniej czy później zacznie odczuwać związane z tym podniecenie. Chciwość będzie skłaniała nas do kolejnych ryzykownych inwestycji, po to by zarobić jeszcze więcej. Jeśli nawet zysk będzie już naprawdę pokaźny, to trudno się będzie wycofać, bo przecież może być on jeszcze większy. W tym momencie pojawiają się kolejni inwestorzy skuszeni wysokimi historycznymi stopami zwrotu, a wyceny jednostek uczestnictwa rosną jeszcze szybciej. I tak rodzą się spekulacyjne bańki, a wcześniej czy później każda bańka musi pęknąć i krociowe zyski zamieniają się w kolosalne straty.

Z kolei kiedy na giełdzie zaczynają się spadki, to nigdy nie mamy pewności, czy to już odpowiedni moment na wycofanie się z inwestycji. Zwykle najlepiej jest jak najszybciej uciąć straty. Z drugiej strony może się okazać, że lepiej było przeczekać i nie wycofywać się w nieodpowiednim momencie. Tyle tylko, że wtedy zamiast chciwości dopada nas strach. Boimy się, że stracimy całość oszczędności. Fala giełdowych spadków zaczyna się nam jawić jako finansowy Armagedon. Problem w tym, że te spadki mogą się szybko skończyć czy wręcz powrócą wzrosty, a my zostaniemy z gotówką, za którą nie kupimy już akcji, czy jednostek funduszy po tej samej cenie. Chciwość i strach powodują, że popełniamy podstawowy błąd – kupujemy na górce i sprzedajemy w dołku.

Nie wpadaj we własne sidła

Oprócz strachu i chciwości wpływ na nasze decyzje mogą mieć jeszcze inne emocje, które będą zastawiać na nas niebezpieczne pułapki. Po pierwsze łatwo możemy się potknąć o poczucie własnej wartości. Jeśli podejmiemy kilka błędnych decyzji, to możemy się zacząć mocno krytykować i zniechęcić do inwestowania. W tej sytuacji warto sobie przypomnieć naukę jazdy na rowerze i to ile razy trzeba się było wywrócić, żeby opanować tę, z dzisiejszego punktu widzenia, banalnie prostą umiejętność. Z inwestowaniem jest podobnie – warto się uczyć na własnych błędach. Po drugie zbyt dużo szczęścia na początku również może nam zaszkodzić. Wtedy bowiem łatwo nabrać przeświadczenia, że jesteśmy nieomylni, giełda nie ma dla nas już żadnych tajemnic, a giełdowe rekiny są przy nas jak akwariowe rybki. Z takim poczuciem łatwo przeholować i zainwestować zbyt dużo, w zbyt ryzykowne inwestycje.

Kolejny problem to kasyno, a dokładniej traktowanie giełdy jak lokalu rodem z Las Vegas. Bardzo często, kiedy poniesiemy stratę, pojawia się chęć, by się odegrać. Takie zachowanie powoduje, że ludzie w kasynie przegrywają majątki, ale to również zagrożenie dla zwykłego inwestora. Jeśli nie chcemy zaakceptować poniesionej straty i próbujemy się odegrać, to zaczynają rządzić nami negatywne emocje. Ryzykujemy coraz bardziej, i zamiast odrobienia strat możemy je tylko powiększyć.

Plan i dyscyplina

Sposobem na to, by nie poddać się emocjom i nie podejmować pochopnych decyzji jest dokładna i przemyślana strategia. Dobrze jest zawczasu zastanowić się jaką stratę jesteśmy w stanie zaakceptować, ile czasu jesteśmy w stanie czekać, jeśli rynek pogrąży się w marazmie i jaki zysk będzie dla nas satysfakcjonujący. Jeśli będziemy z góry wiedzieli jak chcemy zachować się w każdej z tych sytuacji, to w momentach utraty zdrowego rozsądku, możemy się zawsze odwołać do takiej strategii. To pomoże nam zachować dyscyplinę i panować nad samym sobą. A jak mówił znany bankier John P. Morgan, żeby panować nad pieniędzmi, trzeba panować nad samym sobą.

Tomasz Gomółka, ekspert Banku BGŻOptima

ad

    Leave a Reply