Psychologia dla naiwnych. Ładne, okrągłe słowa. Skąd się bierze …

Przykad gbokiego mema.
Przykład "głębokiego mema". Fot. Shutterstock

Wzrok przyciąga zdjęcie tak stockowe, że aż oczy bolą. Na nim w zależności od przesłania – samotny człowiek w deszczu, para w alei pełnej złotych liści, ewentualnie szczęśliwy odkrywca na szczycie, wszystko opatrzone mądrością życiową np. tylko idąc pod górę możesz wejść na szczyt.

Każdy artykuł ma swój początek i swój koniec, jak życie. Tylko od ciebie zależy jak połączysz litery w tekście i co z tego dla siebie weźmiesz – tak mógłby brzmieć początek tego materiału, gdybym chciała napisać go w poetyce charakterystycznej dla guru samodoskonalenia.

Ostatnimi czasy w internecie furorę robią profile najróżniejszej maści coachów i ekspertów do spraw ludowych mądrości. Oczywiście, z mądrym człowiekiem porozmawiać, to tak jak przeczytać dobrą książkę. Jednak czy mądrości z blogów i facebookowych stron rzeczywiście mają jakąś wartość?

Jest popyt jest podaż
– Tego typu proste prawdy nie są nowością, poradniki jak odmienić swoje życie były bardzo popularne w Stanach Zjednoczonych kilkanaście lat temu. Teraz ewidentnie ta moda przeniosła się do Polski i coaching wzbudza wielkie zainteresowanie. Jeśli jest popyt, to jest też podaż, dlatego poza profesjonalnymi trenerami pojawia się cała masa najróżniejszego rodzaju pseudocoachów, którzy zarabiają na tym zainteresowaniu – mówi mi Alex Barszczewski międzynarodowy coach i konsultant .

Współcześni nastawieni są na rozwój osobisty, autoafirmację, zgłębianie tajników własnej osobowości i podchodzą bardzo profesjonalnie do wielu dziedzin życia. Chcę gotować? Idę na warsztaty. Chcę być fit? Umawiam się do trenera i opracowuję indywidualny plan treningowy. W ten sam zadaniowy sposób podchodzimy do własnego wnętrza i chcemy je ulepszyć. Nie ma w tym absolutnie nic złego, samodoskonalenie jest jak najbardziej pożądane. Nie zmienia to faktu, że bardzo istotne jest to, kto będzie naszym przewodnikiem na tej drodze.

Żółte karteczki, serduszka i uśmieszki
Jedną z barwniejszych szamanek i edukatorek lepszego życia jest Beata Pawlikowska. Jej prawdy życiowe serwowane na blogu prezentowane są w formie małych żółtych karteczek z notesu, tak by można było je łatwo udostępniać na portalach społecznościowych. Przecież mądrość to nie tylko tomy encyklopedii, toż to kropla deszczu na szybie, uśmiech dziecka na placu zabaw, słodki szczeniaczek w wiklinowym koszu. Pani Beata prezentuje filozofię w wydaniu fast-food, a jej wynurzenia czasami przyprawiają o ciarki na całym ciele.

Uwagę zwraca też infantylna forma tych kreacji, serduszka, uśmieszki, dziewczynka w sukience, wszystko namazane jakby na szybko, jakby to nieistotne, a jednak ważne, trafiające w punkt, mające zmienić świat, ciebie! Wszak odmiana życia następuje powolnymi krokami.

Jednak przykład Beaty Pawlikowskiej jest nie tylko śmieszny, ale równocześnie niebezpieczny. Podróżniczka w swoich książkach, na wirtualnych karteczkach i wpisach blogowych zachęca do zrezygnowania z medycyny tradycjonalnej, sugeruje, że nasze zdrowie zależy w stu procentach od nas samych, odradza szczepienia i sugeruje, że geny można naprawiać dietą.

Takie wynurzenia, kiedy trafią na podatny grunt, mogą zrobić wiele złego. Ludzie nie zawsze analizują prezentowane treści, czasami przyjmują je jako oczywiste i zawierzają im w stu procentach. Ciekawe, czy podróżniczka weźmie odpowiedzialność za pacjenta, który zamiast chemioterapią, postanowił się leczyć samym jedzeniem. Już dziś widać, że przez rodziców, którzy nie szczepią swoich dzieci, wzrosła zachorowalność na choroby zakaźne, takie jak różyczka czy krztusiec.

Dlaczego potrzebujemy innych, by zmienić siebie?
Kolejnym fenomenem jest Mateusz Grzesiak, który coachuje. Jego wpisy, wywiady, wystąpienia cieszą się nieprawdopodobną popularnością. Liczba udostępnień na Facebooku, komentarzy przekracza najśmielsze oczekiwania. Komentarze przede wszystkim pozytywne: mądre słowa, inspirujące, dziękuję za ten tekst. Sam Grzesiak prezentuje się niczym superman, pewny siebie, z głową do góry, wyrazem zadowolenia na twarzy śle w internet przesłanie, że można zmieniać świat. I super, bo można i każdy powinien, pytanie tylko dlaczego potrzebujemy kogoś, by nam to uświadomił?

Alex Barszczewski

Ludzie po prostu nie są przyzwyczajeni do samodzielnego myślenia. W dużej mierze winę ponosi za to nasz system edukacji. Znakomita większość osób nie działa tylko właśnie słucha, a domorośli coachowie potrafią tak pięknie banały ubrać w słowa, by miło się ich słuchało lub czytało

Stąd piękne zdjęcia, ładne fonty, serduszka, uśmieszki, wrażenie głębi. – Na tego typu prawdy jest bardzo dobre określenie w języku angielskim – true but useless – prawdziwe, ale bezużyteczne.

W coachingu nie chodzi bowiem o piękne słowa, tylko zmobilizowanie słuchaczy do działania. – Wiele firm zaczyna zwracać uwagę na rezultaty działań coachów i jeśli one są niesatysfakcjonujące, to nie ma dla nich miejsca na rynku.

Jednak internet rządzi się własnymi prawami, panuje wolność słowa i każdy może głosić dowolne prawdy. Tak na zdrowy rozsądek m.in. fanpage "Po pierwsze ludzie", nie dystrybuuje treści szkalujących, krzywdzących czy szkodliwych, co do Beaty Pawlikowskiej można mieć wątpliwości, bo niektóre jej tezy budzą wątpliwości. Jednak w przeważającej większości są to po prostu dobrze sprzedane banały, które jednocześnie mogą zainspirować kogoś do pracy nad samym sobą.

Znamienne, że swoją treścią przypominają słynne już złote myśli pisarza Paolo Coehlo, którego dzieła cieszą się wciąż niesłabnącą popularnością. Co więcej, memy z równie głębokimi treściami masowo zalewają portale, na których używają sobie gimnazjaliści. I tylko trochę boli, gdy mądrości na poziomie gimnazjalnym trafiają też do dorosłych.

Chociaż może celem takiego coachowania jest właśnie odnalezienie wewnętrznego dziecka?

Open all references in tabs: [1 - 6]

Leave a Reply