Psychologia biznesu: empatia w przeliczeniu na miliony zysku

- Nie czuję się jak kombatant – mówi współzałożyciel Wirtualnej Polski, obecnie partner w funduszu Giza Polish Ventures, Marek Borzestowski - Uważam, że Wirtualna Polska była jedną ze ścieżek mojej działalności. A obecnie bardziej fascynuje mnie biotechnologia niż internet. Tak naprawdę jest już niewiele rzeczy, które mogą mnie jeszcze zaskoczyć w obszarze internetu - mówi.

Gość audycji Ludzie Gospodarki był też jednym z założycieli Gruper.pl i firmy InteliWISE, która tworzy m.in. wirtualnych doradców pomagających w obsłudze klienta, Instytutu Sobieskiego i fundacji Startup Hub Poland.

Wirtualna Polska:  burzliwy początek, w którym chodziło o pieniądze

WP założył razem z Leszkiem Bogdanowiczem. Choć tak naprawdę pieniądze wyłożyli Niemcy. Dostęp do kapitału w tamtych latach był żenująco słaby. Niewielu zna te historię, było dużo legend na ten temat, ale Wirtualna Polska powstała tak naprawdę dzięki kapitałowi niemieckiemu.

Wirtualna Polska powstała dzięki kapitałowi niemieckiemu

─ Myśmy z Leszkiem studiowali w Ośrodku Badań Nuklearnym w Karlsruhe w Niemczech. Tam odbywaliśmy długie rozmowy z trzema Niemcami. Jak powiedzieliśmy im, że wracamy do Polski i zakładamy firmę, to oni powiedzieli, że każdy z nich wyłoży po 10 tysięcy marek i mieli 49 procent udziału w spółce. Także spółkę tak naprawdę zakładało dwóch Polaków z trzema Niemcami.

Później była kłótnia

Późniejszy słynny konflikt pomiędzy mniejszościowymi akcjonariuszami a Telekomunikacją Polską wynikał z metody wyceny spółki. – Wtedy wycena była oparta na unikalnych użytkownikach. Gdy okazało się, że zamiast miliona użytkowników mieliśmy parę milionów, cena zrobiła się absurdalnie wysoka – wspomina Borzestowski.

Chcemy mieć innowacyjną gospodarkę? Ściągajmy innowacyjnych ludzi

W kolejnej części rozmowy gość Polskiego Radia 24 odniósł się do szans naszego kraju w tworzeniu innowacyjnej gospodarki.

─ Kraje, z którymi Polska próbuje się porównywać, jak Stany Zjednoczone czy Izrael, swój kapitał innowacyjny budują poprzez bardzo dobre uczelnie i stwarzanie zachęt dla młodych ludzi, by otwierali tam swoje startupy, zachęt także dla obcokrajowców -  mówi gość PR24 - W tej chwili przeszło 25 proc. startupów w Kalifornii jest zakładana przez obcokrajowców. A w ponad 50 proc. startupów są jacyś obcokrajowcy.

Polska nie może bać się młodych ludzi z innych krajów – z Ukrainy i Białorusi

─ W ten sposób ten kraj buduje branżę innowacyjną, która stanowi w tej chwili prawie 30 proc. PKB Stanów Zjednoczonych – kontynuuje -  I jeżeli myślimy długoterminowo o tym, by nasza gospodarka była oparta na wiedzy, musimy poczynić wiele działań w tym kierunku. Musimy m.in. stworzyć warunki młodym, utalentowanym osobom z Ukrainy, Białorusi czy Gruzji, które u siebie nie mają takich możliwości, by u nas zakładały swoje biznesy. Stworzyć w ten sposób centrum innowacji środkowoeuropejskiej. Jest to też projekt nakierowany na reimport, czyli na polskich naukowców, którzy wyjechali i nie bardzo wiedzą, do czego wrócić. Mamy na przykład wysokowyspecjalizowanego chirurga, z którym realizujemy projekt robota chirurgicznego.

Trzeba zacząć od pracy u podstaw

─ Rynek innowacyjności w Polsce wymaga pracy u podstaw - uważa Borzestowski.  – Z jednej strony mamy wynalazców, a z drugiej strony mamy finansowanie tego, czego się ci wynalazcy doszukali. Trzeba połączyć te dwa światy. Od 10 października 2014 roku mamy nową ustawę o szkolnictwie wyższym, która m.in. wprowadza takie rozwiązanie, jak przywilej wynalazcy. Tzn., że wynalazca ma ścieżkę, dzięki której może komercjalizować wynalazek stworzony na uczelni albo w instytucie badawczym. Do tej pory było tak, że naukowcy coś wymyślali, ale właścicielem praw były uczelnie, które nie wiedziały co z tymi wynalazkami zrobić. Przez to nie było podaży innowacyjnych pomysłów z wyższych uczelni.

Innowacyjność nie jest polską domeną

Marek Borzestowski ocenia, że brakuje u nas prawdziwie innowacyjnych projektów. Jak mówi, pieniądze powinni dostawać tylko ci najlepsi: ─ Jeżeli będą dostawać pieniądze wszyscy, to będziemy mieli do czynienia z przepadkiem. Na pewno nie jest w Polsce tak, że ktoś z dobrym pomysłem nie jest w stanie zdobyć finansowania. W zeszłym roku Giza Polish Ventures przejrzała i oceniła kilkaset aplikacji, z czego wybraliśmy kilka. I nie jest tak, że z bólem serca odrzucaliśmy te kilkaset. Z tą innowacyjnością Polaków nie jest tak wspaniale, jakbyśmy chcieli to sobie wyobrażać.

Za dużo kopiujemy

Kopią była też Wirtualna Polska – przyznaje współtwórca serwisu. ─ Fundusz, który reprezentuję, właściwie nie zainwestowałby w Wirtualną Polskę, gdyż WP była bardzo szybko przeprowadzoną kopią serwisu Yahoo. W Polsce jest dużo takiego myślenia poprzez podpatrywanie innowacji w kategoriach 1:1. Ja jestem człowiekiem reprezentującym firmę, szukającą innowacji o zasięgu globalnym i widzę w Polsce wiele kopii projektów, które już mają zasięg globalny albo mogą go mieć – ocenia Borzestowski.

Dwa pomysły na innowacyjny produkt: izraelski i kalifornijski

─ Tymczasem innowacje o zasięgu globalnym można stworzyć albo mając super wyjątkowy produkt, który sam w sobie jest niepodważalną wartością, i tak robią np. firmy z Izraela, albo mając produkt, który nie jest wyjątkowo innowacyjny pod względem technologicznym, ale jest poparty bardzo dużym budżetem marketingowym, i tak robią w Kalifornii. Nie możemy sobie pozwolić na ten drugi model. Natomiast możemy poszukiwać innowacji technologicznej. W branży internetowej jest tego niedużo, jest za to dużo imitacji, natomiast w technologicznych innowacjach jest szersze pole do komercjalizacji – podkreśla gość PR24.

Polską szansą - biotechnologia

Zdaniem Borzestowskiego, Polska nie będzie drugą Doliną Krzemową, natomiast możemy być innowacyjnym krajem w takich obszarach, jak biotechnologia, chemia, produkcja i przetwarzanie żywności.

─ W naszym funduszu największe oczekiwania mamy wobec spółek technologicznych. Np. spółka NanoVelos zajmuje się metodą dostarczania leków onkologicznych bezpośrednio do komórek rakowych. Myślę, że w tym obszarze polscy, szwajcarscy i amerykańscy naukowcy są na podobnym poziomie. Mamy też projekty, które zajmują się tworzeniem substytutów czerwonych ciałek krwi. W obszarze chemicznym, biotechnologicznym i agro prowadzimy około sześciu projektów i każdy z nich, jeśli się uda, mógłby być Skypem naszego kraju. Jeżeli szukamy naszego Skype’a, to myślę, że możemy go mieć szybciej w biotechnologii niż w informatyce.

Jak ocenić, czy dany startup może odnieść sukces?

─ Najważniejszy jest zespół – odpowiada gość Ludzi Gospodarki. ─ Bo najlepszy pomysł z kiepskim zespołem nie jest w stanie osiągnąć sukcesu. Zespoły uzupełniające swoje kompetencje to jest jeden z fundamentów myślenia o sukcesie, zwłaszcza w startupach, gdzie zaczynamy coś od nowa. Z drugiej strony ważny jest dla nas potencjał rynku, bo nawet najlepszy zespół nie odniesie wielkich sukcesów na słabym rynku. W naszym przypadku inwestujemy w startupy, które są oparte o kapitał intelektualny, np. patent, unikalny algorytm.

Karolina Mózgowiec, jk

Leave a Reply