Popularne w Onecie

  • Przyczyny choroby sierocej
  • Choroba sieroca nie dotyczy tylko dzieci
  • Nie tylko kiwanie, czyli jakie są objawy choroby sierocej?
  • Chorobę sierocą da się wyleczyć?

Paulina ma 29 lat. Wysoka, szczupła, z rudym kokiem na czubku głowy, bez makijażu, za to ze starannie pomalowanymi paznokciami. Od ośmiu lat w tej samej pracy, od dwóch na stanowisku menadżera. Skończyła studia, ma chłopaka. – Pierwszego w życiu "na poważnie" – przyznaje. – Wcześniej poznawałam różnych facetów, ale kiedy tylko okazywało się, że są mną zainteresowani, kończyłam znajomość. Zawsze miałam problem z utrzymaniem relacji. Chciałam z kimś być, ale nie potrafiłam.

Teraz jest inaczej. Od pół roku mieszka z Arkiem. – To on zaproponował, żebyśmy wynajęli wspólnie kawalerkę – precyzuje Paulina. – Ucieszyłam się, oczywiście. Właściwie szalałam z radości, dopóki nie uświadomiłam sobie, że teraz będę musiała zmienić swoje życie. Bo przecież on nie może zobaczyć, jak siedzę i się kiwam.

Paulina ma chorobę sierocą. – To moja własna diagnoza, bo nigdy nie byłam z tym u psychologa – przyznaje. – Ale dużo czytam, rozmawiam z ludźmi na forach, szukam informacji i wiem, co mi dolega.

Przyczyny choroby sierocej

Czym jest choroba sieroca? Mówiąc najprościej to efekt braku miłości i to tej najważniejszej, warunkującej prawidłowy rozwój i późniejsze relacje z otoczeniem, czyli miłości matki do dziecka. Choroba sieroca znana jest także pod nazwą nieorganicznego zespołu opóźnienia rozwoju lub hospitalizmu.

Duży wpływ na odkrycie hospitalizmu i wprowadzenie tego terminu do słownika miały badania prowadzone przez dwóch naukowców: Johna Bowlbiego i Rene Spitza. Najważniejsza praca Spitza obejmowała porównanie rozwoju emocjonalnego dwóch grup dzieci: wychowywanych przez matki w warunkach więziennych oraz wychowywanych bez matek w warunkach instytucjonalnych (w sierocińcu lub w szpitalu). Okazało się, że dzieci z drugiej grupy zaczęły przejawiać symptomy tzw. depresji anaklitycznej, czyli właśnie choroby sierocej (u dzieci z pierwszej grupy, tj. tych wychowywanych przez matki w więzieniu, choroba sieroca pojawiała się, gdy ich oddzielenie od matek trwało dłużej niż trzy miesiące).

– Obie grupy dzieci przez większą część dnia miały relatywnie dobrą opiekę higieniczno-dietetyczną, a tym, co je różnicowało, były diametralnie różne relacje międzyludzkie – mówi Beata Boćwińska-Kiluk, doktor nauk humanistycznych w zakresie psychologii, psychoterapeuta psychoanalityczny z Ośrodka Psychoterapii i Rozwoju w Białymstoku oraz Wydziału Pedagogiki i Psychologii Uniwersytetu w Białymstoku. – Dzieci umieszczone w instytucji takiej jak sierociniec czy szpital, były pozbawione ciepłych interakcji z matką. I dlatego właśnie separację dziecka od matki, ubogość relacji z pierwotnym opiekunem, deficyt kontaktów emocjonalnych we wczesnym okresie życia i rozpad więzi emocjonalnych należy uznać za podstawowe przyczyny choroby sierocej.

Choroba sieroca nie dotyczy tylko dzieci

Jednak choroba sieroca może dotyczyć nie tylko dzieci, które doświadczają długotrwałego braku kontaktu z matką lub zerwania z nią więzi, a więc m.in. wychowanków instytucji opiekuńczo-wychowawczych czy dzieci adoptowanych, ale także tych żyjących w pełnych rodzinach, w których jednak brakuje prawidłowych, ciepłych relacji z rodzicami.

Tak było z Pauliną. – Wychowałam się w normalnej rodzinie, ale kontaktu z rodzicami nie miałam żadnego. Ojciec żył według własnych reguł, potrafił bez zapowiedzi znikać na kilka dni. Kiedy już był, w ogóle się nie odzywał albo wręcz przeciwnie, wszystko mu przeszkadzało i wciąż były awantury. Na szczęście nie podnosił na nas ręki. Mama albo była w pracy albo zajmowała się moimi młodszymi braćmi. Nigdy nie powiedziała, że mnie kocha, nawet nie przytuliła. Tak naprawdę w ogóle jej nie obchodziłam.

Paulina wkrótce skończy 30 lat. Czy możliwe jest, by miała chorobę sierocą? Tak. Pomimo bowiem tego, co sądzi wiele osób, hospitalizm dotyka nie tylko dzieci. Albo mówiąc bardziej precyzyjnie: skutki choroby sierocej mogą być odczuwane także przez osoby dorosłe. Potwierdza to Beata Boćwińska-Kiluk. – Z całą pewnością można stwierdzić, że choroba sieroca zaburza rozwój człowieka od pierwszych chwil nieraz aż do końca jego życia – mówi psychoterapeutka.

Nie tylko kiwanie, czyli jakie są objawy choroby sierocej?

– Kiwanie się w przód i w tył to mój największy defekt – twierdzi Paulina. – Robię to "od zawsze", szczególnie wtedy, gdy coś mnie zdenerwuje, gdy jestem smutna, zestresowana, mam jakiś problem. Kiwanie zawsze pomaga. Zapominam wtedy o całym świecie, jestem szczęśliwa i bezpieczna. Robię to zawsze w domu, gdy nikt mnie nie widzi. Najgorzej, że potrafię tak trwać nawet przez kilka godzin. Nie potrafię sobie wyobrazić, że mogłabym z tym skończyć. Zresztą próbowałam już wiele razy, ale to jest silniejsze ode mnie.

Kiwanie się to najbardziej znany symptom choroby sierocej, ale spektrum jej objawów jest znacznie szersze i w dużej mierze uzależnione od wieku osoby chorej. U niemowlęcia lub bardzo małego dziecka oddzielenie od matki przebiega w trzech następujących po sobie fazach: aktywnego protestu (dziecko wciąż płacze, bardzo aktywnie domaga się kontaktu z matką, możliwe są zaburzenia snu i brak apetytu), rozpaczy (płacz jest rzadszy, dziecko jest smutne, apatyczne, często zaczyna się kiwać lub ssać palec) i depresyjnego zwątpienia (dziecko wydaje się pogodzone z sytuacją, co często bywa mylone z wyleczeniem).

U najmłodszych często widoczna jest apatia lub pobudzenie, niezdolność do odczuwania wielu emocji lub nadwrażliwość emocjonalna, zobojętnienie, brak zainteresowania światem, puste spojrzenie, sufitowanie (czyli błądzenie pustym wzrokiem po ścianach i suficie), obniżona odporność na infekcje, płaczliwość, bóle wędrujące, łysienie plackowate, niszczenie, rzucanie lub nierozstawanie się z niektórymi przedmiotami, ssanie kciuka, moczenie nocne, zanieczyszczanie się, obgryzanie paznokci, rytmiczne poruszanie głową czy kołysanie widoczne szczególnie przed snem.

U starszych dzieci z choroba sierocą częściej dominuje agresja i autoagresja połączona z niskim poczuciem wartości. Z czasem dochodzą do tego różne zachowania problemowe: uzależnienia, samookaleczenia, przestępczość.

Dodatkowo w obu grupach często obserwuje się brak lub wzmożony apetyt, wymioty, problemy żołądkowe oraz zwolnienie lub zahamowanie tempa rozwoju fizycznego i psychicznego, obniżenie samooceny, agresję. Często występują poważne zaburzenia osobowości, kłopoty w relacjach interpersonalnych i trudności szkolne.

Chorobę sierocą da się wyleczyć?

Beata Boćwińska-Kiluk twierdzi, że odpowiedź na to pytanie nie jest prosta. – Bo co to znaczy "wyleczyć"? – zastanawia się terapeutka. – Można powiedzieć, że każde dziecko jakoś sobie radzi z chorobą sierocą, czyli w bardziej zdrowy lub patologiczny sposób uaktywnia mechanizmy i zachowania obronne pozwalające regulować stany emocjonalne i przywrócić równowagę wewnętrzną, co nie jest jednak równoznaczne z prawidłowym rozwojem i funkcjonowaniem społecznym.

To, jak dziecko poradzi sobie z porzuceniem, zależy od wielu czynników, m.in. jego wieku, osobowości, długości i częstotliwości opuszczenia czy wreszcie od rodzaju udzielonej mu pomocy i wsparcia. Niestety zaburzenia związane z chorobą sierocą mogą utrzymywać się przez całe życie, co jest o tyle problematyczne, że sama choroba rzadko jest leczona, a skutki, które za sobą pociąga, najczęściej w ogóle nie są z nią wiązane. Dobra informacja jest jednak taka, że choć następstw choroby sierocej trudno jest pozbyć się całkowicie, to częściowo są one odwracalne, choć, jak zaznacza Beata Boćwińska-Kiluk, wtedy jest to leczenie objawowe, a nie przyczynowe. – Aby leczyć przyczynę, dziecko, u którego występuje choroba sieroca, powinno być poddawane indywidualnej psychoterapii psychoanalitycznej lub psychoanalizie. Efekty takiej terapii zależą od wielu czynników, jednak jednym z najważniejszych jest współpraca rodziców – mówi Beata Boćwińska-Kiluk.

W przypadku Pauliny jest to niestety niemożliwe. – Pierwszą rzeczą, którą zrobiłam po zdaniu matury, było maksymalne ograniczenie kontaktu z rodzicami – przyznaje. – Jeżdżę do nich raz w roku, czasem rzadziej. To są dla mnie zupełnie obcy ludzie. Słyszałam, że chorobę sierocą łatwiej pokonać, gdy ma się kogoś bliskiego, więc może teraz, dzięki Arkowi, mi się uda...

Leave a Reply