Olga Beck: Psycholog sportowy nie może być traktowany tylko jako …


Tacy wybitni sportowcy, jak kiedyś Adam Małysz, teraz Justyna Kowalczyk pukają do drzwi gabinetów psychologów sportowych.
Wydaje mi się, że na tym najwyższym poziomie jest też więcej pieniędzy. Ponadto panuje w społeczeństwie przekonanie, że jak ktoś jest w trzeciej lidze, to psycholog sportu mu się nie należy. Dopiero jak jestem mistrzem, to psycholog może mi pomóc. Jest to błędne podejście, choć rzeczywiście przygotowując się do najwyższego poziomu mistrzowskiego, w to przygotowanie należy włączyć też przygotowanie mentalne. A nie tylko czekać, jak coś się złego wydarzy.

Pracuję z psychologiem, więc coś ze mną jest nie tak. Być może takie właśnie dziwne przekonanie zniechęca sportowców do współpracy z psychologiem sportowym?
Myślę, że coraz mniej osób tak uważa. To dzięki temu, że wybitni sportowcy zaczęli współpracować z psychologami. Wydaje się, że większym problemem jest stwierdzenie: "Ty jesteś na niskim poziomie, to po co ci psycholog sportowy".

Tak naprawdę, zwykły śmiertelnik nie do końca zdaje sobie sprawę z roli psychologii sportowej. Zwykli sportowcy obawiają się takich spotkań. Sądzą, że poddani zostaną wpływowi sił nieczystych, jak w przypadku Kaszpirowskiego.
Psychologia sportu nie jest straszna, ani nie ma w niej nic tajemniczego. To nie jest psychoterapia. Psycholog sportowy ma pewną wiedzę na temat tego, w jaki sposób działa umysł. Wie, jakie zachodzą w mózgu procesy. Jeżeli przekaże tę wiedzę sportowcowi, on też będzie mógł z tego skorzystać. Są najróżniejsze ćwiczenia na przykład na podniesienie poziomu pewności siebie. To jest dosyć prosta sprawa. Można poprzez kilka ćwiczeń regularnie wykonywanych, ten poziom pewności siebie po prostu podnieść. Jeżeli ktoś ma problem ze stresem, można pokazać mu różne ćwiczenia odstresujące. Jeżeli ktoś ma problem z koncentracją, też psycholog sportowy mu pomoże. To wszystko można zrobić. Drugi etap psychologii sportu charakteryzuje się tym, że znaczenie ma coś więcej niż tylko wiedza. Jeżeli długo pracujemy z danym sportowcem, to na tę współpracę ma wpływ nasza relacja. Czyli to, że on może mi zaufać, że może mi wszystko powiedzieć. Wtedy wspólnie szukamy rozwiązań, badamy możliwości, analizujemy. To już nie jest ta psychoedukacja, czyli przekazywanie wiedzy. Wtedy to każdy sportowiec kieruje naszą pracą, wyznacza kierunek i tempo. Zaczyna się coś, co potocznie nazywa się czymś magicznym.

W swojej pracy dużo Pani korzysta z coachingu...
Tak. To dziś bardzo popularne podejście w biznesie. Ten coaching bez problemów można zastosować w sporcie. Tak naprawdę to zmiana nastawienia, postawy, podejścia do różnych rzeczy poprzez zadawanie odpowiednich pytań. Zwykły sposób nauczania sportowca to wydawanie komend: podnieś rękę, opuść rękę, zrób szybciej, zrób wolniej. Natomiast psycholog czy osoba zajmująca się coachingiem nie wydaje poleceń, tylko zadaje pytania - w którym miejscu jest twoja ręka, jak wykonujesz to ćwiczenie? Samo zadanie tego pytania powoduje, że umysł zaczyna funkcjonować w zupełnie inny sposób, niż jakby słyszał komendę. To jest ta różnica dość skomplikowana do zrozumienia. Jeżeli jeździmy na nartach i ciągle słyszymy: niżej kolana, wyżej łokcie - to jedno. Natomiast zadanie sobie pytania: gdzie jest moja stopa? - powoduje, że umysł automatycznie szuka dobrej pozycji. Dzieje się to automatycznie, dlatego jest to takie ważne.

No tak, ale każdemu wydaje się, że wykonuje wszystko najlepiej jak potrafi.
Nie zawsze. Czasami te błędy potrzebują skorygowania. Musimy wtedy komuś powiedzieć, ty to robisz źle, zrób to inaczej. A czasami te błędy wynikają z tego, że wydaje mi się, iż robię wszystko dobrze, ale mam takie napięcie mięśni, że widzenie tego ruchu jest zaburzone. Jak nie mamy koncentracji, nie mamy pewności siebie, to ciało funkcjonuje inaczej niż nam się wydaje. Osoby, które są pewne siebie te ruchy wykonują łatwiej, płynniej, szybciej. Minimalna zmiana tych ruchów może później decydować o wyniku.

Każdy przypadek da się wyleczyć?
To nie jest leczenie. Wolę postrzegać psychologię sportu jako pewien rozwój, ciągłe doskonalenie. Nawet takie sytuacje, które objawiają się spadkiem formy, kryzysem, przegranymi zawodami, to są sytuacje, z których czerpiemy rozwój. Te sytuacje muszą się wydarzać, by ta osoba coraz bardziej szła do przodu. Dla mnie w sporcie nie ma kroków do tytułu, dla mnie w sporcie nawet spadek formy, ostatnie miejsce to zawsze jest krok naprzód. To są efekty rozwoju.

Ksigarnia Dziennika dzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsigarnia Dziennika dzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsigarnia Dziennika dzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.pl

Open all references in tabs: [1 - 3]

Leave a Reply