...czyli dlaczego Tomasz Wróblewski błądzi po manowcach.
Jak już pisałem psychologia poznawcza dostarczyła nam danych i argumentów pozwalających na stworzenie nowego paradygmatu opisującego relacje między jednostką a społeczeństwem, wyjaśniającego źródła niezwykłej ludzkiej kreatywnośći kulturowej.
Minie jednak sporo czasu zanim ten paradygmat, przywracający zakłóconą równowagę w widzeniu relacji między jednostką a spolecznością, zostanie powszechnie przyjęty i zanim następnie zostaną z niego wyciągnięte praktyczne wnioski do zastosowania w pedagogice, edukacji i wychowaniu.
Tymczasem, proszę zwrócić uwagę na fakt,że takie praktyczne wnioski zostały wyciągnięte nawet bez podpierania się rozwiniętą teorią. Oto dostrzeżono fatalne efekty praktyczne starego paradygmatu w jego skrajnie indywidualistycznej wersji znanej jako "wychowanie bezstresowe". Ten model wychowania dawno już został poddany krytyce i odrzucony, choć, jak zwykle w POlsce, siłą inercji i zacofania nadal znajduje sporo zwolenników, szczególnie w szkolnictwie oraz wśród mam, nadal szczycących się tym,że "dzieci wychowuję bezstresowo", bo taka wygodna postawa przecież pozwala zdjąć z siebie realne obowiązki wychowawcze.
Dotarł też wreszcie do ludzi oczywisty, widoczny w praktyce życia spolecznego, fakt, iż powszechne stosowanie pradygmatu skrajnie indywidualistycznego doprowadziło do efektów odwrotnych od zamierzonych. Jednostki poddane tak pojętym procesom wychowawczym i praktykom spolecznym są pozbawione spójnych osobowośći, egoistyczne, niezdolne do spolecznej współpracy, niepewne siebie,zakompleksione, niestabilne emocjonalnie i podatne na manipulacje.
Wyraźnie widać kontrast między pokoleniami wychowanymi wg różnych paradygmatów. Pokolenia przedwojenne potrafiły wychować ludzi o bogatej indywidualnośći, zdecydowanych, asertywnych, potrafiących sobie radzić w rozmaitych sytuacjach. Takie pokolenia potrafiły stawić czoła wyzwaniom takim jak II Wojna Światowa.
Fatalne skutki panującego jeszcze paadygmatu widać w POlsce. Polscy faceci są do niczego, o czym wielokrotnie pisałem więc czuję się zwolniony z obowiązku powtarzania tego. Cała sfera spoleczna jest zainfekowana efektami tego modelu i skutki są widoczne nawet w sferze politycznej - lęk i pragnienie świętego spokoju, strach przed podejmowaniem trudnych acz niezbędnych decyzji sięga nawet najwyższych szczebli władzy państwowej.
Widać to także w całej Europie, gdyż bazujący na tym ułomnym pradygmacie porządek społeczno-gospodarczy uległ na naszych oczach załamaniu. Ten model wyrażał cechy pokolenia '68 i właśnie oglądamy jego ruinę.