Każdy może być Lucyferem i Supermanem

Psychologia i życie to tytuł obszernego podręcznika, którego kolejnymi wydaniami od kilkudziesięciu lat zajmuje się profesor Philip Zimbardo, jedna z najważniejszych postaci światowej psychologii. Niektórzy lubią złośliwie twierdzić, że „psychologia” i „życie” to dwie zupełnie odrębne sprawy, jednak – jak dowodzi sam Zimbardo – psychologia i życie mogą się bardzo blisko zaprzyjaźnić.

Profesor Zimbardo wygłosił wykład pt. „My journey from understanding evil to inspiring heroism” („Moja podróż od rozumienia zła do inspirowania bohaterstwa”).

– Psychologowie nie mogą stawiać wielkich pytań, ale nawet jako małe dziecko chciałem znać odpowiedzi na takie pytania – wyznał na wstępie psycholog. Swój wykład rozpoczął od wymienienia inspiracji, które skłoniły go do zajęcia się problematyką dobra i zła. Inspiracje te sięgają swoimi korzeniami dzieciństwa, które spędził w dzielnicy nędzy, a także nawiązują do biblijnej historii upadku Lucyfera. Łączy je wątek dobra zmieniającego się w zło. Profesor całe życie badał, jak dobrzy ludzie stają się źli, a od niedawna także, jak ten proces odwrócić i obudzić w ludziach to, co najlepsze. Na podstawie tych doświadczeń Zimbardo napisał Efekt Lucyfera – książkę, o której zwykle mówi się, że jest „o złu”, ale według samego autora opisuje niezwykłą elastyczność ludzi, obejmującą zdolność i do zła, i do dobra, w różnych sytuacjach.

Profesor bardzo mocno wierzy w możliwości ludzkiej przemiany. Udowodnił to, pokazując listę sześciu popularnych opinii na temat psychologii, które uważa za najbardziej bezpodstawne. Znalazło się wśród nich, między innymi, przekonanie, że postać mózgu jest nieodwracalnie ukształtowana w chwili narodzin (a naprawdę zmienia się całe życie) i to, że zło jest dziełem nielicznych, do cna zepsutych jednostek. Tę drugą opinię profesor zwalczał szczególnie zaciekle, gdyż wiele badań wskazuje na to, że jest dokładnie na odwrót – w odpowiedniej sytuacji, dobry na ogół człowiek może dokonać strasznych czynów.

To prowadzi nas do jednej z ciekawych koncepcji, które profesor przedstawił – podziału na różne rodzaje zła. Zimbardo nie neguje tego, że istnieje osobista skłonność do zła, ale obok tego wskazuje również na „zło zorganizowane”, czyli szkodzące innym działania dużych grup (w tym firm czy rządów). Za przykład takiego działania posłużyła jedna z moralnie wątpliwych inicjatyw rządu Chin, który w celu zwiększenia zysków koncernów tytoniowych, zaczął promować palenie wśród młodzieży jako męskie i pomagające osiągnąć sukces. Według przedstawionych przez profesora statystyk ta promocja corocznie kosztuje życie milion Chińczyków.

Takie doniesienia zawsze budzą gorące emocje, ale tego typu zło to, zdaniem profesora, tylko połowa problemu. Jest to bowiem zło czynne, związane z działaniem na czyjąś niekorzyść. Tymczasem równie wiele szkód może wyrządzić powstrzymanie się od działania, czyli zło bezczynności. Jako przykład tego zjawiska Zimbardo przywołał, popularny ostatnimi czasy, problem globalnego ocieplenia i braku adekwatnych reakcji rządów na zmiany klimatu.

Po takim rozpoznaniu tematu profesor opowiedział o najsłynniejszych w dziejach psychologii badaniach nad złem. Pierwszym z nich jest eksperyment przeprowadzony w 1962 roku przez Stanleya Milgrama, mający sprawdzić, jak wiele zła są w stanie wyrządzić zwykli ludzie pod wpływem autorytetu. Doświadczenie polegało na proszeniu ludzi o pomoc w brutalnej metodzie uczenia się: jeżeli uczący się nie był w stanie zapamiętać podanej mu pary słów, badany miał zaaplikować mu elektrowstrząsy o coraz większej sile – aż po śmiertelne 450 woltów. Tak naprawdę żadnych wstrząsów nie było, a uczący się był aktorem odgrywającym ból wywołany nimi, ale badany nie wiedział o tym. Wiedział natomiast, że wypełnianie tego zadania jest jego obowiązkiem, a przy nim siedział, wyglądający na poważnego naukowca, eksperymentator, który w razie protestów przypominał mu o tym obowiązku. W konsekwencji dwie trzecie osób biorących udział w eksperymencie posunęło się do zaaplikowania najsilniejszych, śmiertelnych elektrowstrząsów!

– Założę się, że każdy Niemiec, każdy nazista, każdy chłopak taki jak ty, przed wzięciem udziału w programie przeciwko Żydom powiedziałby, że jest dobrym człowiekiem – Zimbardo zacytował argumenty Milgrama.

Kolejny ważny eksperyment w tym obszarze został przeprowadzony przez samego Zimbardo. Znany jest pod nazwą Stanfordzki Eksperyment Więzienny. Polegał on na tym, iż w podziemiach Uniwersytetu Stanforda urządzone zostało więzienie, w którym role strażników i więźniów odgrywali studenci. Bardzo szybko przestała jednak być to gra – „strażnicy” zaczęli naprawdę znęcać się nad „więźniami”, z których już po paru dniach jeden załamał się nerwowo i musiał zostać wypuszczony. Eksperyment zaplanowano na dwa tygodnie, ale ostatecznie badanie przerwano w szóstym dniu.

Oba te eksperymenty są dla Zimbardo dowodem na to, że ludzka natura jest nieskończenie plastyczna i można wydobyć z niemal każdego człowieka zarówno wielkie bohaterstwo, jak i skrajną podłość. Po wielu latach badań nad złem profesor postanowił zmienić obszar swoich działań, zajmując się „wydobywaniem bohaterstwa”. Główną cechą bohaterstwa jest dla Zimbardo działanie – ani dobra wola, ani współczucie nie poprawią świata, jeżeli nie będą za nimi szły konkretne czyny. Co ważne, każdy jest gotowy do tych czynów, a stereotypowe wyobrażenie superbohatera, niezwykłego w każdym calu, jest, zdaniem psychologa, po prostu szkodliwe. Ludzie nie dzielą się na bohaterskich i nie-bohaterskich, tak dzielą się tylko nasze czyny. I, co może cieszyć albo smucić, podobno jedna osoba na pięć dokonała w życiu czegoś bohaterskiego. Cieszyć, bo jest to dużo większy odsetek, niż można by intuicyjnie oszacować, a smucić, bo oznacza to, że jedna na pięć osób znalazła się w sytuacji, w której tylko jej działanie powstrzymało jakieś wielkie nieszczęście… a może to nie jest takie proste?

Na szczęście nie jest! Bohaterstwo kojarzy się przede wszystkim z zapobieganiem kryzysom – wyciąganiem ofiar z płonących samochodów, ratowaniem topielców, łapaniem przestępców przez zwykłych ludzi i innymi formami ryzykowania życia dla innych. Zimbardo ceni taką formę heroizmu (zwaną przez niego impulsywnym lub reaktywnym), ale widzi też drugą: aktywną, czyli samodzielne tworzenie dla siebie sytuacji, w której można zrobić coś dobrego i ważnego. Za przykład takiego bohaterstwa posłużyła mu Irena Sendlerowa – kobieta, która zorganizowała siatkę konspiracyjną wynoszącą żydowskie dzieci z warszawskiego getta. Nie była ona wystawiona na grozę nazistowskiej okupacji bardziej lub mniej niż inni, ale postanowiła zrobić coś, co okazało się heroiczne.

– Zrobiłam tylko to, co należało zrobić. Gdybym to ja była tam z córką, chciałabym, żeby ktoś się zatrzymał i mi pomógł – Zimbardo zacytował słowa kobiety, która wyciągnęła nieznajomego z płonącej ciężarówki. Zafascynowany bohaterstwem profesor postanowił sprawdzić, czy można się go nauczyć. W tym celu założył Heroic Imagination Project – fundację prowadzącą w szkołach zajęcia na temat reagowania w sytuacjach zagrożenia czyjegoś zdrowia i życia, a także zwykłego, codziennego altruizmu. Nie każdego dnia trafia się przecież księżniczka czy książę pilnie potrzebujący ratunku przed smokiem, więc obok rycerskiej odwagi przydaje się też rycerska grzeczność. Jednym z pierwszych ćwiczeń, które odbywają kandydaci na bohaterów, jest powiedzenie kilku miłych słów komuś samotnemu.

Relację z tego niezwykłego spotkania można podsumować myślą, że wprawdzie strój Supermana jest ładny – sam Zimbardo wygląda w nim świetnie – ale przecież nie jest on potrzebny, by czynić dobro.

Leave a Reply