Jak być naprawdę szczęśliwym?

"Nie ma drogi do szczęścia, szczęście jest drogą" - Thich Nhat Hahn

Problem polega na tym, że im bardziej intensywnie zastanawiamy się nad swoim poczuciem szczęścia, tym większe prawdopodobieństwo, że będzie czegoś nam brakować. Właściwie to jestem szczęśliwy, ale…ale mógłbym więcej zarabiać, partner mógłby być bardziej czuły/otwarty/wyrozumiały, dzieci mogłyby więcej pomagać/lepiej się uczyć/być bardziej posłuszne… Lubimy uzależniać nasze szczęście od czynników zewnętrznych.

Własny umysł przy okazji nas niestety oszukuje. Perspektywa wydarzenia pozytywnego napawa bardzo optymistycznie. Wydaje mi się, że awans/wybudowanie domu/ślub/wycieczka znacznie poprawi mój nastrój i poczucie szczęścia. Gdy przychodzi co do czego, zmiana ta jest o wiele mniejsza, niż się wcześniej wydawało. Do pozytywów bardzo szybko się przyzwyczajamy, starczają na krótko. W efekcie gonienie szczęścia wywołuje coraz więcej frustracji. Szczególnie jeśli utożsamiamy szczęście jedynie z przyjemnością. Zmiana wymaga jednak spojrzenia w głąb siebie, odkrywania wartości i odnajdywania sensu w życiu takim, jakim ono jest.

Nie tylko dobro własne

A może szczęście jest bardziej w zasięgu ręki niż się nam wydaje? Może gdyby zamienić pogoń za przyjemnością na zatrzymanie się w tym, co jest i docenienie tego, co rzeczywiście obecne. Fajerwerków ani ekstazy z tego nie będzie, ale może przynajmniej pojawi się stabilne poczucie zadowolenia? Nauczyciele buddyjscy uczą, że źródłem szczęścia jest uwolnienie się od przywiązania i namiętności. Utożsamiają szczęście ze spokojem wewnętrznym, umiejętnością zdystansowania się od szaleństw swojego umysłu oraz nastawieniem się na dobro drugiego człowieka i reszty świata.

Viktor Frankl, prekursor psychoterapii egzystencjalnej, twierdził, że prawdziwe szczęście można uzyskać dopiero porzucając zbytnie skupianie się na sobie i odnajdując coś ważnego i wartościowego poza sobą. Coś większego, czemu można poświęcić swoje działanie. Niekoniecznie znaczy to, że wszyscy powinni zająć się pomocą charytatywną. Jednak odnalezienie sensowności w swoich zwykłych, codziennych działaniach i zaangażowanie w celu dbania nie tylko o własną przyjemność, może nas uwolnić od jałowego szukania szczęścia.

Proste przyjemności

Z drugiej strony, możemy zrobić wiele, by czuć się całkiem dobrze. Tak wiele powodów do radości tracimy skupiając się na przeszłości, roztrząsając wciąż swoje zranienia, gnając myślami nieustannie w przyszłość - nie dostrzegamy tego, co jest. Jak pisze Irvin Yalom, amerykański psycholog egzystencjalny, skupiamy się na tym, jak rzeczy są, a nie na tym że są. Wciąż chcemy, żeby coś było inaczej niż jest, zamiast nauczyć się być z tym, co mamy.

Spinamy się wewnętrznie w obliczu dyskomfortu, trudności, problemów i wyzwań, buntując się przeciw nim - zamiast przyjąć, że są częścią życia. Paradoksalnie akceptacja tego, że czasem jest nam źle i to też jest w porządku, może zwiększyć poczucie szczęścia. Które prawdopodobnie wcale nie jest żadnym szczególnym, ekstatycznym stanem, tylko odczuciem wewnętrznego spokoju i zadowolenia z tego, że się żyje.

(jb/sr)

POLECAMY:

Walcz z kryzysem wieku dojrzałego

Jak przyjmować krytykę?

Jak wzmocnić odporność?

Problemy z koncentracją

Open all references in tabs: [1 - 4]

Leave a Reply