Epigenetyka, psychologia, medytacja

Epigenetyka oznacza bycie „poza, obok, nad genetyką”. Tłumaczy, jak środowisko może mieć wpływ na ekspresję genów. Epigenetyka oznacza zatem regulację ekspresji genów. Jak pisze Nessa Carey w swojej najnowszej książce The Epigenetics Revolution („Rewolucja epigenetyki”), „DNA jest jak scenariusz, ale w zależności od reżysera, aktorów i ich zamysłów nawet identyczny scenariusz może być bardzo różnie zrealizowany” (Carey, 2012). Dalej pisze o tym, że „gdy dwie identycznie pod względem genetycznym osoby są w jakiś sposób inne, to nazywa się to epigenetyką”. Epigenetyka mówi o tym, w jaki sposób nasze geny mogą być „włączane” i „wyłączane”. System epigenetyczny kontroluje to, w jaki sposób geny w DNA zostaną wykorzystane (Carey 2012). Epigenetyka nie jest niczym nowym. W 1957 roku Conrad Waddington przedstawił swój „epigenetyczny krajobraz”, a Jean-Bapiste Lamarck już w XVIII w. proponował różniącą się od Charlesa Darwina teorię ewolucji. Teoria ta mówiła, że organizmy mogą przekazywać dalej cechy, które zyskały w trakcie swojego życia. Niestety teoria ta była w sposób uproszczony rozumiana tak, że np. żyrafy mają długie szyje, bo cały czas je rozciągają chcąc dosięgnąć liści, a myszy, którym obetniemy ogony, przekażą tę cechę dalej.

Mody się zmieniają: jeszcze nie tak dawno większość naukowców twierdziła, że to, co się jedynie liczy, to nasze DNA. Teraz ortodoksyjni epigenetycy (i niektórzy psycholodzy, w tym większość przedstawicieli już z lekka przebrzmiałego nurtu New Age) twierdzą wręcz coś odwrotnego. Jak pisze wiele osób (w tym także Nessa Carey), prawda zazwyczaj leży po środku. DNA nie determinuje, ale hasła pod tytułem „myśl pozytywnie, a nie zachorujesz” są równie fałszywe i szkodliwe. Nie wszystko możemy zmienić, ale warto wiedzieć, co zmienić możemy i w jaki to zrobić sposób.

W niektórych szkołach psychoterapii takich, jak psychoterapia systemowa nawiązuje się do naszych przodków, jakby korzystając z intuicji, że to ma sens, bo doświadczenie przeszłych pokoleń oddziałuje na nas, a nawet na nasze dzieci. Okazuje się, że nie musi to być kolejna mrzonka terapeutyczna, ale zjawisko, które nazywa się transgeneracyjnym epigenetycznym dziedzictwem. Badanie Briana Diasa i Kerry’ego Resslera z Uniwersytetu Emory pokazało, że myszy mogą dziedziczyć lęk przed zapachem (jest to przekazywane z pokolenia na pokolenie). Anne Ferguson-Smith z Uniwersytetu Cambridge mówi, że badanie Diasa i Resslera „jest kolejnym dodatkiem do listy modeli, które pokazują nam, że coś się dzieje, co wspiera przekaz środowiskowo indukowanych cech”. Pozostaje zatem pytanie, jak dochodzi do tego zjawiska.

Warto, poruszając temat epigenetyki, wspomnieć o praktykach kontemplacyjnych (takich, jak uważność), bo właśnie one mogą regulować ekspresję genów w naszym mózgu poprzez odpowiednie środowisko mentalne (Davidson, 2009). Neuronaukowiec Richard Davidson nazywa to „behawioralnymi interwencjami inspirowanymi nerwowo”, czyli behawioralnymi lub umysłowymi interwencjami, które powodują konkretne zmiany biologiczne w mózgu. Nowe badanie kilku ośrodków naukowych ze Stanów, Hiszpanii oraz Francji mówi o pierwszym dowodzie dotyczącym konkretnych zmian molekularnych w ciele, które zachodzą po okresie praktyki medytacji uważności (epigenetycznych zmian w genomie). Badanie, które było nadzorowane przez profesora psychologii i psychiatrii z Uniwersytetu Wisconsin-Madison, Richarda Davidsona, porównywało dwie grupy osób: doświadczone osoby praktykujące medytację oraz osoby, która nie praktykowały, ale angażowały się w ciche zajęcia. U doświadczonych osób praktykujących stwierdzono szereg genetycznych i molekularnych zmian (m.in. zmniejszony poziom genów prozapalnych). Ważne, żeby wspomnieć, że na początku badania nie było żadnych różnic pomiędzy obydwoma grupami, jeżeli chodzi o geny, które były obserwowane. Dopiero po pewnym okresie praktyki medytacji uważności zmiany te były widoczne. Praktyka miała też wpływ tylko na konkretne geny modyfikujące DNA. Jest to pierwsza publikacja (zostanie opublikowana w lutym 2014 w piśmie Psychoneuroendocrinology) dotycząca szybkiej zmiany ekspresji genów u osób, które praktykują medytację uważności. Co ważne inne ciche zajęcia nie wskazywały na te zmiany. Już wcześniej było wiadomo, że interwencje oparte na uważności dają korzyści m.in. w chorobach zapalnych. Rekomendowane są przez Amerykańskie Towarzystwo Serca jako interwencja prewencyjna. Badanie wykazało zmniejszenie ekspresji genów związanych ze stanami zapalnymi (geny te to RIPK2, COX2, a także niektóre geny HDAC). Zmniejszenie ich ekspresji powodowało szybszą regenerację kortyzolu w sytuacji stresu społecznego.

Wydaje się, że przyszłością psychologicznych interwencji, psychoterapii jest zbadanie tego, co i w jaki sposób działa na ekspresję naszych genów. Warto dowiedzieć się, które interwencje są trafione, a które opierają się jedynie na efekcie placebo czy też „efekcie wow”, a zatem działają jedynie powierzchownie.

Leave a Reply