Jak piszą naukowcy na łamach czasopisma "Emotion", wyniki ich badań nie sugerują, że mężczyźni nie powinni się starać, pokazują jednak, że ich starania mają dla ogólnego wyniku konfliktów mniejsze znaczenie. I tym samym mniejsze znaczenie dla odczuwanej przez obie strony satysfakcji w małżeństwie.
Wszystko zależy od niej
To od żony zależy skuteczność łagodzenie domowych konfliktów. Wielu konfliktów w małżeństwie nie da się uniknąć, a badania prowadzone przez psychologów z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley pokazują, że obie strony odgrywają w ich rozwiązywaniu nieco inną rolę.
Awantury mają mniej negatywny wpływ na te rodziny, w których kobieta jest w stanie pierwsza opanować negatywne emocje. Choć obie strony powinny się starać, by jak najszybciej zmniejszyć napięcie, działanie mężczyzn okazuje się w praktyce nieco mniej ważne.
Kalifornijscy badacze analizowali przypadki ponad 80 doświadczonych małżeństw w średnim lub starszym wieku. Nagrywali na wideo ich rozmowy o drażliwych sprawach i podpatrywali, w jaki sposób obie strony radzą sobie z emocjami i jak rozwiązują konflikty. Przez wiele lat śledzono przy tym ich losy, co pięć lat badając poprzez ankiety między innymi poziom ich satysfakcji w związku.
Kiedy pary szczęśliwsze?
Okazało się, że kobiety i mężczyźni mają nieco inną "dynamikę" dochodzenia do porozumienia. I choć obie strony powinny dążyć do jak najszybszego opanowania emocji, to fakt, w jaki sposób ten proces przechodzi kobieta, jest w sumie ważniejsze. Może właśnie dlatego związki, gdzie mężczyzna jest stroną, która uspokaja się pierwsza i pierwsza przechodzi w fazę rozwiązywania konfliktu, wcale nie są najszczęśliwsze.
- Kiedy żona pierwsza uspokaja się, dyskutuje o problemach i proponuje możliwe rozwiązania, pary radzą sobie z konfliktami łatwiej - przekonuje jeden z autorów pracy, Robert Levenson, psycholog z UC Berkeley. Takie pary okazały się w badaniach trwalsze i bardziej szczęśliwe.
Naukowcy zostawiają pewną furtkę dla tych, którzy są przekonani o potrzebie pełnego równouprawnienia w związku. Nie wykluczają, że takie wyniki wiążą się z wiekiem badanych par i faktem, że ich związki zawiązywały się w czasach bardziej tradycyjnego rozumienia życiowych ról kobiety i mężczyzny.
Przyszłe badania zapewne pokażą, czy obyczajowe zmiany zmodyfikowały nasz sposób radzenia sobie z konfliktami i czy sprawiły, że w naszych związkach czujemy się szczęśliwsi...