2012-02-07 07:31
Wzór na katastrofę
W czasach kryzysu gospodarczego, gdy szczególnie potrzebny jest optymizm, Daniel Kahneman, laureat Nagrody Nobla z 2002 r. w dziedzinie ekonomii, ostrzega, że to optymiści najczęściej ponoszą klęski. Amerykański naukowiec, specjalista od psychologii biznesu, który nigdy nie studiował ekonomii, od lat przekonuje, że ludzie działają irracjonalnie, a nie racjonalnie, i to nie tylko wtedy gdy są zakochani. Nawet na giełdzie wielu doświadczonych inwestorów zachowuje się jak pozbawieni wszelkiego rozsądku kochankowie, bo kierują się głównie emocjami, a nie chłodną kalkulacją.
Kahneman pisze o tym w swej nowej książce "Thinking Fast and Slow", która w USA bije wszelkie rekordy popularności. Tytuł nie przypadkowo ma się kojarzyć z fast foodem i slow foodem, bo w ekonomii jest jak w kuchni: jeśli myślimy szybko, to podejmowane wtedy decyzje mogą okazać się równie szkodliwe jak hot dogi i hamburgery. Nasze myślenie polega wtedy na intuicji, na czymś bardzo zawodnym, szczególnie w ekonomii. Ulegamy iluzji, że to my mamy rację i wydaje się nam, że wiemy coś, czego inni nie wiedzą, np. co wkrótce będzie zwyżkować na giełdzie.
Giełda to ulubiony temat amerykańskiego Noblisty, bo najlepiej pokazuje, jak optymizm i intuicja, a nawet bogate doświadczenie, są zawodne. Giełdą bardziej rządzi psychika, niż jakiekolwiek teorie finansowe i nowoczesne narzędzia inwestycyjne, takie jak wyceny aktywów, teorie portfelowe i wyceny opcji. Nawet najzdolniejsi inwestorzy nie zawsze działają racjonalnie. Często oszukują samych siebie, uważają, że mają większą wiedzę i więcej szczęścia niż inni, podobnie jak palacze, którzy liczą na to, że nie zachorują na raka płuc.
Daniel Kahneman nie jest w tych poglądach osamotniony. John R. Nofsinger w książce "Psychologia Inwestowania" przekonuje, że samo posiadanie akcji daje iluzoryczne poczucie kontroli nad ich notowaniami. Sprzyja mu aktywny wybór papierów wartościowych. Tymczasem częstsze obracanie kapitałem wcale nie wpływa na osiąganie większych zysków. Wręcz odwrotnie - lepsze efekty daje inwestowanie długoterminowe. Im częściej człowiek gra na giełdzie, tym mniejsze osiąga zyski.
Podobne odczucia mają ludzie, którzy grają w LOTTO. Gdy wybierają numery, obojętnie według jakiej zasady, sądzą, że mają większe szanse na wygraną niż wtedy, gdy robią to jedynie na chybił trafił. Tymczasem ani jedno, ani drugie nie ma żadnego znaczenia. Liczy się tylko szczęście.
Najbardziej zgubna jest pewność siebie, dlatego niepoprawni optymiści częściej ponoszą klęskę obojętnie w jakiej przyjdzie im działać dziedzinie. Kahneman twierdzi, że są oni największymi męczennikami rozpowszechnionego w Ameryce kultu optymizmu. To optymiści błędnie oceniają poziom ryzyka. W USA ma szanse przetrwać jedynie 35 proc. dziś zakładanych firm. Pozostałe upadają najpóźniej po kilku latach.
Czym zatem się kierować i na czym można polegać? Kahneman jako przykład podaje przemysł wydobywczy ropy naftowej, gdzie nie ma już miejsca na intuicję. Ustawienie wierzy wiertniczej jest tak kosztowne, że nikt na najwyższym szczeblu zarządzania nie będzie kierował się własnym przekonaniem. Shell i Chevron zatrudniają tysiące ludzi i wykorzystują superkomputery by podjąć właściwą decyzję. Ale do jakiego stopnia naukowe podejście może uchronić nas przed katastrofą?
David H. Freedman, autor książki "Wrong" twierdzi, że jedną z przyczyn, które doprowadziły światową gospodarkę do recepcji, była matematyka. "Firmy inwestycyjne opracowały na tyle zawiłe sposoby obrotu pieniędzmi swoich klientów, że niepostrzeżenie uzależniły się od trudnych do zrozumienia dla zwykłych śmiertelników "magicznych" wzorów na ocenę podejmowanego ryzyka" - napisał niedawno na łamach "Świata Nauki" (polskie wydanie "Scientific American").
Finansiści uwierzyli, że modele matematyczne mogą zastąpić ich intuicję. Tymczasem w ocenie ryzyka finansowego matematyka okazała się równie zawodna, o czym wszyscy się przekonali dopiero wtedy, gdy nastąpił kryzys. Ale ludzie tak łatwo nie dają się odwieść od swego błędu. Freedman ostrzega, że bankierzy z Wall Street nie wyciągnęli żadnych wniosków i w dalszym ciągu polegają kruchych teoriach naukowych. Kolejne katastrofa murowana. Ludzie nie uczą się nawet na własnych błędach.
Zbigniew Wojtasiński