Reżyser najbardziej znany jest z komediowej trylogii "Sami swoi", "Nie ma mocnych", "Kochaj albo rzuć". - Ten gatunek odkryłem, gdy już kręciłem filmy. Wydawało mi się, że jestem bardzo dowcipny i widzę rzeczywistość z lekkim skrzywieniem - dodał.
Jak jednak tłumaczył, z łatwością porusza się po różnych gatunkach filmowych. Bez problemu może przejść z komedii do dramatu, jakim jest np. jego niemniej znany film pt. "Wielki Szu".
Główne role w "Samych swoich" Chęciński powierzył zupełnie różnym aktorom - Władysławowi Hańczy, który miał już za sobą wielkie dokonania w kinie oraz epizodyście Wacławowi Kowalskiemu. - Na planie wszyscy traktowali Hańczę jak arystokratę. Nie miał jednak tej dynamiki i ruchów, które ujawnił Kowalski. Jego przewaga polegała też na tym, że pięknie mówił zaśpiewem. Z wdziękiem płynęła z niego cała prawda. Hańcza dukał, bo usiłował mu dorównać. Nie był w tym zbyt mocny. Był świetnym aktorem, ale strasznie go to irytowało - przyznał gość Jedynki.
Od kogo Sylwester Chęciński uczył się sztuki filmowej? Zapraszamy do wysłuchania nagrania audycji.
***
Tytuł audycji: Kultura w Radiowej Jedynce
Prowadziła: Joanna Sławińska
Gość: Sylwester Chęciński
Data emisji: 9.11.2014
Godzina emisji: 22.11
tj/asz