Każdy z nas ma potrzebę bycia lubianym i szanowanym przez innych. Dla własnego dobrego samopoczucia, chcemy czuć się w jakiś sposób przyciągający, przydatni i ważni, można rzec atrakcyjni. Według psychologów, sympatia i szacunek to dwa składniki atrakcyjności interpersonalnej. Jak ją budować i rozwijać?
Zacznijmy od tego, że ludziom postrzeganym jako atrakcyjni, żyje się łatwiej. Szybciej nawiązują kontakty społeczne, a dzięki sympatii i uznaniu otoczenia, mniej wysiłku muszą włożyć, by uzyskać pozytywne rezultaty swoich działań. Oczywistym wydaje się fakt, że jeśli kogoś lubimy i szanujemy, jesteśmy bardziej otwarci współpracować z nim, czy więcej możemy od niego kupić. Jednakże atrakcyjność procentuje nie tylko w biznesie i sukcesach zawodowych, lecz w każdej sferze życia, gdyż osoby atrakcyjne są po prostu traktowane lepiej. I to począwszy od przedszkola…
Anielski wygląd
Jako gatunek ludzki tak już mamy, że to, co uważamy za piękne, uważamy również za dobre. Efekt ten nazwany jest przez badaczy "efektem anielskim" i został udowodniony w setkach eksperymentów. Mimo, iż wiemy dobrze, że "nie wszystko złoto, co się świeci", często nieświadomie kierujemy się czyimś wyglądem w ocenie sytuacji. Wracając do przedszkolaków, udowodniono (amerykańskie badania Dion i Berscheid), że wychowawczynie inaczej traktują dzieci urodziwe i mniej atrakcyjne. Ładniejsze dzieci łatwiej im "rozgrzeszyć" w sytuacji bójki, wytłumaczyć niepożądane zachowanie trudną sytuacją, czy "złym dniem". Brzydszym dzieciom częściej przypisują winę, twierdząc, że są niesforne, że będą powtarzać swoje zachowania w przyszłości i że prawdopodobnie "źle skończą".
Wykazano też, że za taki sam agresywny czyn mało atrakcyjni chłopcy stawiani byli do kąta, a ładniejsi raczej byli łagodniej traktowani. Oczywiście podobnie rzecz ma się z dorosłymi. Badania psychologiczne prowadzono również w sądach i wykazano, że za te same przestępstwa przystojni przestępcy dostają przeciętnie dwa razy niższe wyroki! Są także dwa razy częściej zwalniani warunkowo niż przestępcy brzydcy. O istnieniu tego efektu prawdopodobnie wiedzieli już starożytni - w starożytnym Egipcie rozprawy sądowe odbywały się w całkowitych ciemnościach, tak aby sędzia nie widział przestępcy.
Co robić?
Cóż, na wygląd mamy wpływ ograniczony. Zatem jeśli Bóg i geny rodziców obdarzyły nas miłą aparycją - bądźmy za to wdzięczni i świadomie doceńmy to. Zdecydowanie dbajmy o siebie i podkreślajmy mocne strony naszej fizyczności. Na korzyść zadziała też modny ubiór, ładna fryzura. To rzeczy przyziemne - jednak to one budują wrażenie, które ludzie utożsamiają z nami. Na szczęście wygląd to nie wszystko.
Podobieństwa i różnice
Lubimy tych, którzy myślą podobnie do nas, mają podobne zainteresowania, są tego samego wyznania, podzielają nasze wartości. Jest tak dlatego, że potrzebujemy społecznej konfirmacji, że to co robimy i w co wierzymy, jest słuszne. Ludzie, którzy myślą i robią tak jak my, przy okazji dostarczają nam takiego potwierdzenia. W nagrodę darzymy ich sympatią.
Łatwo zauważyć również drugą stronę medalu: źle myślimy o tych, którzy nie zgadzają się z nami w zasadniczych dla nas kwestiach. Nie lubimy ich.
Mówi się również, że przeciwieństwa przyciągają się. Jak to rozumieć w kontekście powyższego tekstu? Otóż na szacunek i sympatię wpływa podobieństwo wartości i postaw, a atrakcyjna różnica to odmienność w charakterach. Tak dla osoby uległej atrakcyjny będzie ktoś, kto będzie potrafił nią pokierować, a dla osoby introwertycznej, pozytywnie nastawiona do życia gaduła.
Co robić?
Warto poszukać przyjaciół i znajomych, którzy myślą podobnie, otaczać się ludźmi, których "kręci" to samo, co nas. Łatwo się domyślić, że efekt lubienia "podobnych" działa w dwie strony. Będą oni lubić i nas, gdyż my również stanowimy dla nich potwierdzenie, że ich sposób życia, postawy i wartości są słuszne. Możemy szukać znajomych we wspólnotach religijnych, stowarzyszeniach łączących ludzi o podobnych poglądach lub bardziej powierzchownie - wśród osób mających podobne hobby, hodujących podobne zwierzę, czy mieszkających na tym samym osiedlu (będzie nas łączyć wiele wspólnych problemów). Jedno jest pewne: jeśli czujesz się nielubiany, wyjdź do ludzi i polub ich, a oni polubią Ciebie.
Oczywiście, styczność z myślącymi inaczej jest bardzo wartościowa, gdyż uczy i otwiera. Jednak warto utrzymywać bliskie relacje z ludźmi, z którymi wzajemnie rozumiemy się i wspieramy. Gdy mamy wokół siebie zrównoważony krąg jednych i drugich, przestaje zależeć nam na tym, aby wszyscy nas lubili. Grupa przyjaciół zapewnia nam poczucie komfortu i wystarczającą dawkę potwierdzenia, a ci, którzy wybrali inną ścieżkę życia, są dla nas czasem inspiracją, czasem przestrogą, czasem pretekstem do głębszego zastanowienia się nad sobą samym.
Nie szukajmy też do współpracy ludzi będących kopią naszego charakteru, gdyż szybko stracimy do siebie szacunek. Dwóch nieustępliwych razem daleko nie zajdzie, a dwóch milczków raczej mało sprzeda. Odważmy się docenić inność i budować różnorodne grupy, wspólnoty i zespoły.
Podobieństwo ma jeszcze jeden bardzo istotny dla atrakcyjności wymiar. Psychologia nazywa go równym bilansem zysków i strat. Można powiedzieć, że w różnego typu relacjach międzyludzkich każda ze stron ponosi określone koszty, by coś w zamian zyskać. Nagrody, które zyskujemy, to dostęp do zalet i umiejętności drugiej osoby, dostęp do sieci kontaktów, status, czasem dostęp do środków materialnych, jak czyjś samochód, basen, willa za miastem czy pieniądze. Koszty to własny wysiłek, czas, konieczność pracy nad sobą, konieczność znoszenia tego, co w drugiej osobie nas drażni, niefajnych nawyków czy wad.
Bezwarunkowo nie lubimy tych, z którymi znajomość szkodzi nam, a doceniamy osoby, które są zaangażowane na rzecz naszego dobra. Jednak okazuje się, że jesteśmy najszczęśliwsi w relacjach, w których zarówno koszty, jak i zyski będące udziałem jednej ze stron, są w przybliżeniu takie same, jak koszty i zyski przypadające drugiej stronie.
Co robić?
Skoro mówimy o naszej atrakcyjności, przeanalizujmy nasze zaangażowanie. Co tak właściwie dajemy innym? Z czego mogą oni cieszyć się, znając nas? Co dzięki nam zyskują? A co muszą uporczywie znosić?
Proponuję przeprowadzić małego SWOT’a: Określić swoje mocne strony i zasoby oraz swoje słabe strony i braki. Nazwać zagrożenia wynikające ze słabych stron i szanse, płynące z mocnych. Jak mocne strony pozwalają nam ograniczyć zagrożenia? Jak mocne strony wspierają nas w wykorzystaniu szans? Jak nasze słabe strony zmieniają postrzeganie nas przez innych, przesłaniając zalety i zasoby? Co możemy z tym zrobić? Jak jeszcze wzmocnić to, co w nas dobre i zaskarbić sobie przez nasze zalety i zasoby szacunek i sympatię innych? Jak pozbyć się wad?
Pożądane cechy
Ogólnie rzecz biorąc, im bardziej sądzimy, że sami posiadamy jakieś cechy, tym wyżej je cenimy i uważamy za cechy ogólnie ważne. Warto podkreślić, że trudno mówić tu o tak zwanej "obiektywnej rzeczywistości". Badania wykazują, że 100% ludzi pytanych o poziom swojej inteligencji twierdzi, że są bardziej inteligentni od przeciętnego obywatela…
Czy jednak inteligencja sprzyja sympatii? Tu sprawa nie jest tak oczywista. Cechy takie jak "życzliwość" i "inteligencja" są oceniane jako podobnie ważne i pozytywne, jednak o wiele bardziej lubimy osoby życzliwe niż inteligentne. Również silniejszą antypatię wzbudzają ludzie nieżyczliwi, niż głupi... Dlaczego tak jest? Ktoś nieżyczliwy może nam sprawić sporo problemów, życzliwy - pomóc, przysporzyć korzyści. Z perspektywy bilansu zysków i strat, mniej jest dla nas istotne, czy dana osoba jest inteligentna. Ba, nieżyczliwa osoba inteligentna jest dla nas większym zagrożeniem, niż nieżyczliwa mało inteligentna.
Co robić?
Jak to niektórzy mówią, być może czasem warto zagrać głupiego. Na pewno jednak dobrze jest nie obnosić się na wejściu ze swoją erudycją i inteligencją. To odstrasza wielu, a nieliczni potrafią prawdziwie je docenić.
(Tym nielicznym warto dać się poznać i w kolejnych odsłonach zaprezentować swą wiedzę). Warto mówić do swoich rozmówców prostym językiem, a każdego witać szczerym uśmiechem. "W czym mogę ci pomóc?" - niech to pytanie pada nie tylko z ust pracowników obsługi klienta, ale między małżonkami, w rodzinie, wśród przyjaciół, sąsiadów i wspólnot.
Udowodniono też, że nie lubimy ludzi nieskazitelnych. Tych, którzy nigdy nie popełniają błędów, nigdy nie zrobią nic głupiego, nigdy nie dadzą się ponieść emocjom. Oczywiście tych, którzy nieustannie popełniają gafy, z kolei nie darzymy szacunkiem. Okazuje się, że najbardziej atrakcyjne są osoby, których działania są rzetelne i na wysokim poziomie, ale mają jakąś wadę, lub popełnili jakiś błąd. Takie osoby wydają się nam bardziej ludzkie, a ich obraz bardziej wiarygodny. Jeden mały minus skraca dystans i sprawia, że łatwiej jest takiego człowieka polubić.
Co robić?
Starajmy się działać jak najlepiej umiemy. A gdy przytrafi nam się jakaś gafa, wpadka - nie wstydźmy się jej. Ludzie potrzebują dowodu na to, że jesteśmy zwykli, normalni i że czasami i nam coś się nie powiedzie. Cieszmy się sukcesami, uczmy się z błędów. Bądźmy naturalni i serdeczni również dla siebie samych.
Na zakończenie dodam, że sympatia międzyludzka (lub jej brak) dąży do wzajemności. Stan, że Adam lubi Krzyśka, a Krzysiek nie lubi Adama jest zazwyczaj przejściowy - albo chłopaki się polubią, albo wzajemnie będą czuć do siebie antypatię. Dlatego… warto ludzi lubić. Jeśli oni nas jeszcze nie lubią, jeśli nie odpuścimy, w końcu zaczniemy być dla nich atrakcyjni i obdarzą nas sympatią oraz szacunkiem.