Pytanie o polski charakter narodowy wywołuje grymas na twarzach wielu historyków, socjologów, psychologów społecznych. Czyż w ogóle coś takiego istnieje? – odpowiadają retorycznie. Wszak przypisując narodom określony cechy – np. Polakom wybitną zaradność, ale i zawiść, Żydom nieprzeciętną inteligencję, lecz skłonność do knucia, Niemcom – obsesyjne przywiązanie do porządku i zbrodnicze skłonności – powtarzamy tylko potoczne przekonania, bezprawnie generalizując. Psychologia przekonująco uzasadnia tę skłonność – to ekonomika ludzkiego mózgu, który od prehistorii doskonalił się w błyskawicznym rozstrzyganiu: wróg czy przyjaciel? Walczyć czy uciekać? Wykształcił w tym celu poręczne narzędzie: stereotyp.
Nie ma wiele przesady w stwierdzeniu, że umiejętność tworzenia stereotypów jest jednym z filarów ewolucyjnego sukcesu homo sapiens (najlepiej ze wszystkich nauczyliśmy się walczyć i uciekać). Podobnie prawdziwe jest przekonanie, że stereotypy to zmora, jeśli nie zguba ludzkości – bez nich nie byłoby wojen, rzezi, ludobójstwa, pogromów.
Z jednej zatem strony, zrozumiałe jest, że wielu badaczy bezpiecznie omija dociekania, czy tylko z tego powodu, że określoną grupę ludzi łączy język, terytorium, a zwłaszcza wspólna historia, to ma ona jakąś „zbiorową osobowość”, jakąś sobie właściwą „genetykę zachowań”, jakąś charakterystyczną emocjonalność.