Ten nieznajomy był jego własnym odbiciem, ale B o tym nie wiedział.
Analiza upiornego przypadku w dzienniku "Neurocase" zgłębia dziwną historię pana B (określanego w ten sposób, by ochronić jego prywatność), starszego Francuza, który patrzył w lustro i nie mógł rozpoznać samego siebie.
B cierpiał na tajemniczą przypadłość o nazwie zespół Capgrasa, w której znane niegdyś postaci stają się nagle obce. Pacjenci cierpiący na ten zespół często wierzą, że pod ich przyjaciół, członków rodziny, a nawet zwierzęta domowe podszył się identycznie wyglądający oszust. Ich świat jest niezwykłą wariacją na temat horroru "Inwazja łowców ciał". Ale w przypadku tej choroby to nie kosmici przeistaczają ukochane osoby w obcych, tylko własny umysł pacjenta. Nikt nie wie, co dokładnie powoduje to złudzenie i nikt nie ma pewności, jak je leczyć.
Przypadek pana B był wyjątkowo dziwny, bo osobą, której nie potrafił rozpoznać, był on sam – mówią jego lekarze.
Ten rozwodnik i ojciec czworga dzieci nie miewał w przeszłości problemów neurologicznych ani zaburzeń psychicznych. Uskarżał się na zwykłe przypadłości towarzyszące przeważnie starzeniu się: nadciśnienie, wysoki cholesterol, problemy z krążeniem. Był wcześniej leczony na chłoniaka, ale na szczęście nowotwór ten był w remisji. I nagle w lustrze pojawił się obcy człowiek.
"Ten nieznajomy był jego sobowtórem – napisali lekarze B. – Miał takie same wymiary, takie same włosy, kształty, nosił takie same ubrania i tak samo się zachowywał".
B rozmawiał z nieznajomym, który zdawał się wiedzieć o nim strasznie dużo. Zaczął przynosić do łazienki swoje posiłki, pamiętając, żeby zabrać dwa zestawy sztućców – jeden dla siebie, a drugi dla nieznajomego.
Oprócz tego zachowanie B było normalne. Rozpoznawał członków swojej rodziny, wiedział gdzie i kiedy jest. Po 10 dniach nieznajomy w lustrze zaczął się zachowywać "agresywnie" (analiza przypadku nie wdaje się w szczegóły), więc córka pana B zawiozła go do szpitala w Tours we Francji.
Właśnie tam lekarze z Uniwersytetu François Rabelais natknęli się na jego dziwny przypadek. Badania wykazały, że zaburzenia B nie mają charakteru psychicznego, tylko neurologiczny – wykazywał oznaki wczesnego stadium choroby Alzheimera.
Wiadomo, że alzheimer, podobnie jak inne choroby zwyrodnieniowe i różne rodzaje uszkodzeń mózgu, wywołuje zespół Capgrasa. Pacjent wygląda najzupełniej zdrowo pod prawie każdym względem, ale kiedy widzi pewnego członka rodziny albo przyjaciela, lub też – jak w przypadku pana B – swoje własne odbicie, coś mu z mózgu nie klika. Rozpoznaje widziany obraz jako coś znajomego, ale nie jako znaną sobie osobę.
- Mają poczucie, że brakuje duszy tej osoby – powiedziała rozgłośni NPR w 2010 roku Carol Berman, psychiatra z Centrum Medycznego Uniwersytetu Nowojorskiego.
Berman powiedziała, że ten stan może mieć przyczyny psychologiczne – pacjenta mogą denerwować negatywne cechy kochanej osoby, których nie chce uznać, wobec czego nie potrafi rozpoznać jej w ogóle. Żona cierpiąca na zespół Capgrasa może powiedzieć: "Mój mąż nigdy by się tak nie zachował" i wysnuć z tego wniosek, że stojący przed nią mężczyzna nie może być jej mężem. Pod tę kategorię podpada wielu pacjentów z zespołem Capgrasa cierpiących na chorobę psychiczną, w tym pacjent, u którego dr Joseph Capgras po raz pierwszy zdiagnozował ten stan.
Neurolodzy, w tym lekarze pana B, twierdzą jednak, że schorzenie to może mieć swe korzenie w fizycznej części mózgu, nie zaś w abstrakcyjnym problemie umysłu.
Pierwsze wskazówki dotyczące neurologicznych źródeł zespołu Capgrasa pochodzą z badania nad prozopagnozją, czyli niezdolnością do rozpoznawania twarzy. Stan ten jest skutkiem uszkodzenia zakrętu wrzecionowatego. Ten procesor wizualny w mózgu może zidentyfikować twarz jako znajomą, ale nie wywołuje to reakcji emocjonalnej. Występuje jednak prawidłowa reakcja emocjonalna na widok osoby ukochanej – ich ciało rozpoznaje twarz, chociaż ich mózg nie jest całkowicie pewien, na co patrzy.
Osoby cierpiące na zespół Capgrasa mają odwrotny problem, napisali lekarze pana B. Procesor wizualny w ich mózgu jest w stanie rozpoznać twarz jako znajomą, ale brak reakcji emocjonalnej.
W przemówieniu TED z 2007 roku neurolog z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Diego V.S. Ramachandran wytłumaczył, że gdy jakiś obraz zostaje rozpoznany przez procesory wizualne mózgu, "przeskakuje" do ciała migdałowatego, czyli części mózgu przetwarzającej emocje i pamięć.
- Ciało migdałowate ocenia wartość emocjonalną tego, na co człowiek patrzy - powiedział Ramachandran. - Czy to zdobycz? Czy to drapieżnik? Czy parter seksualny? A może coś zupełnie nieistotnego, na przykład jakiś kłaczek? – mówił.
Ramachandran ma teorię, że zespół Capgrasa jest spowodowany jakimś problemem w tej sferze. Mężczyzna, który sądzi, że jego matkę zastąpiła oszustka, może mieć dobrze działający zakręt wrzecionowaty – przyznaje bowiem, że jej twarz wygląda znajomo – ale problemy w ośrodkach emocjonalnych.
- Ponieważ został odcięty przewód do ośrodków emocjonalnych, mówi sobie: "Ale jak to? Skoro to moja matka, dlaczego nie czuję ciepła?" – powiedział Ramachandran. – I dalej rozumuje tak: "Jak mam wyjaśnić ten niewytłumaczalny brak emocji? To nie może być moja matka. To jakaś dziwna kobieta udająca moją matkę".
Pacjenci z zespołem Capgrasa są w ten sposób sprowadzani na manowce, mówi Ramachandran, bo bardzo dużo ludzkich interakcji ze światem jest determinowanych przez ośrodki emocjonalne. Kiedy wizualna i emocjonalna część mózgu znajduje się w konflikcie, niemal zawsze wierzymy w to, co mówią nam emocje.
Może to być druzgocące dla pacjentów z zespołem Capgrasa, a jeszcze bardziej dla ludzi, których nie poznają. Berman ma męża z tym schorzeniem, o czym powiedziała NPR.
- Jestem z powodu tej sytuacji bardzo smutna, zdenerwowana i zestresowana – powiedziała Berman. – Kiedy wracam do domu, całuję męża i mówię "Cześć, jak się miewasz?", mam nadzieję, że mnie rozpoznaje. Ale nigdy nie wiem, co mnie spotka po powrocie.
Problem pana B może być jeszcze bardziej skomplikowany niż przypadek męża Berman, twierdzą francuscy lekarze pana B. Badania w dziedzinie neurooobrazowania wykazały, że ścieżka w mózgu wiążąca się z emocjami odnośnie samego siebie różni się od ścieżki reagowania na znane osoby.
Na razie pan B czuje się dobrze. Lekarze przepisali mu lek antydepresyjny oraz środek przeciwpsychotyczny, które są często stosowane w leczeniu choroby Alzheimera, i w ciągu trzech miesięcy zespół ustąpił. B już się nie uskarża na dziwnego sobowtóra ukrywającego się w łazience. Kiedy patrzy w lustro, widzi tylko siebie.