Czy wiesz, jak kochać? Czy on chce ci się oświadczyć? W jakim mieście powinieneś mieszkać? Który zawód będzie dla ciebie najlepszy? Z odpowiedziami na te i inne rozterki życiowe spieszy nam wiele stron internetowych, które proponują tzw. psychozabawy. Czy jest w nich choć ziarno prawdy?
Czy zdarza ci się rozwiązywać psychotesty?
jasne, lubię rozwiązaywać je w wolnym czasie
19%
tak, to dobry sposób, żeby dowiedzieć się więcej na swój temat
11%
czasem, z czystej ciekawości, bo kuszą tytułami
46%
nie, to strata czasu
16%
nie, nie wierzę w takie rzeczy
8%
- głosuj
- łącznie głosów: 37
Wydaje się, że to niewinne zabawy. Kliknięcie "tak" lub "nie" w odpowiedzi na kilka pytań nie może być przecież szkodliwe. Nic bardziej mylnego. Często nawet nie zdajemy sobie sprawy z tego, że rezultaty takich "morderców czasu wolnego" pozostają w naszej pamięci na dłużej, niż tylko na kilka sekund po pojawieniu się na ekranie monitora informacji o uzyskanym wyniku. Co więcej, mogą one mieć wpływ na to, jak postrzegamy siebie i świat oraz na to, jakie życiowe decyzje podejmujemy.
- W połowie zeszłego wieku badacze Hovland i Weiss wykazali, że osoby poddane oddziaływaniu przekazów propagandowych, pochodzących nawet z bardzo niewiarygodnych źródeł, zaraz po badaniu, a nawet po 6 tygodniach od niego, wykazywali równie silną zmianę postaw - zgodną z owym przekazem - mówi prof. Hanna Brycz z Instytutu Psychologii UG. - Oznacza to, że jeśli wypełnimy pseudotest i wynik ten powie nam, że mamy kłopoty np. z podejmowaniem decyzji lub nie umiemy "zabłysnąć" w towarzystwie, to zakodujemy tę informację o sobie jako prawdziwą - tłumaczy.
Zjawisko, które wpędzić może nas w kłopoty to tzw. samospełniające się proroctwo (czy też "samorealizująca się przepowiednia"). Polega ono na tym, że określone oczekiwania w stosunku do pewnych zachowań lub też zdarzeń, wpływają na nie w sposób, który powoduje spełnienie oczekiwań. Oznacza to, że podświadomie dostosowujemy swoje zachowanie do przekonań o sobie. Najlepszym tego przykładem są wszelkiego rodzaju testy, które rzekomo mają mierzyć naszą inteligencję. Uzyskując w nich niezbyt satysfakcjonujący nas wynik, szybko możemy poczuć się gorsi, zacząć porównywać się z innymi, a z czasem nawet wierzymy, że nasza inteligencja nie jest w najlepszej kondycji.
- Samospełniającym się proroctwem jest m.in. sytuacja, kiedy to uczeń w klasie jest napiętnowany przez nauczyciela z powodu braku określonych umiejętności i w końcu zarówno klasa, jak i samo dziecko wierzą w przekonania nauczyciela - wyjaśnia prof. Brycz. - Tymczasem, jak wykazała amerykańska badaczka Carol Dweck, przekonanie o tym, czy możemy poprawić poziom swej inteligencji, wpływać może na to, czy rzeczywiście poziom ten ulega zmianie. I tak 40 proc. Amerykanów wierzy w to, że może poprawić swój poziom inteligencji i faktycznie, ćwicząc - uzyskuje lepsze wyniki. Kolejne 40 proc. w to nie wierzy, a ich poziom inteligencji pozostaje stabilny.
A czy psychozabawy i psychotesty publikowane w Internecie mogą zawierać choć ziarno prawdy?
- Zawierają one całe mnóstwo prawdy. Przede wszystkim świadczącej o tym, że jesteśmy ludźmi i jesteśmy zmienni - śmieje się dr Wiesław Baryła, adiunkt Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej w Sopocie. - Czasami jesteśmy smutni, czasem radośni, bywamy pewni siebie, ale i niepewni. To oczywiste oczywistości, ale wciąż - zgodne z prawdą. Jeśli chcemy uświadomić sobie, jak wygląda ludzkie życie, lepiej sięgnąć po dobry reportaż, książkę, czy film, niż tracić czas i otrzymywać trywialne informacje.
Psychotesty potrafią też być niebezpieczne, szczególnie, gdy na ich podstawie próbujemy podjąć decyzje życiowe, które uzależniamy od otrzymanego wyniku. Takim przykładem są chociażby te publikowane na stronach internetowych szkół wyższych i mające (przynajmniej z założenia) pomóc nam w wyborze odpowiedniego dla nas kierunku studiów.
- Tak naprawdę to seria pytań lub zadań stworzonych przez kogoś, kto niekoniecznie posiada wykształcenie psychologiczne, a w dodatku sam ustala zasady i przyznaje punkty. Maturzyści otrzymują informację zwrotną, że do ich profilu osobowościowego pasować będzie dany zawód czy kierunek studiów. Nie ma to sensu, bo testy nie są w ogóle sprawdzane pod kątem tego, czy i w jakim stopniu są trafne. Nie wiadomo więc, czy osoby, które test "wysyła" na prawo czy matematykę radzą sobie tam lepiej niż ich nieprofilowani koledzy - podkreśla dr Baryła.
Prawdziwe, sprawdzone pod względem trafności testy psychologiczne to potężne narzędzie w rękach specjalistów. Ich opracowywaniem zajmują się zespoły specjalistów, a posługiwać się nimi mogą jedynie diagności z tytułem przynajmniej magistra psychologii.
- Testy takie powstają długo. Najpierw zbierane są pozycje do testu, potem przeprowadza się badania jego dokładności i trafności, czyli stopnia, w jakim różnice pomiędzy osobami w wynikach uzyskiwanych w teście odzwierciedlają rzeczywiste różnice w ich funkcjonowaniu. Wszystko to wymaga tysięcy godzin pracy, setek tysięcy złotych i tysięcy osób, które biorą udział w badaniach niezbędnych do oszacowania dokładności i trafności. Ponadto tylko wyszkoleni diagności są przygotowani do prawidłowego przeprowadzania badania oraz do właściwego i etycznego wykorzystania tych wyników w diagnozie psychologicznej - mówi prof. Brycz.
Psychotesty bywają różne. Jedne są mniej szkodliwe, jak np. te, które wskazują nam idealne miejsce do życia (pomarzyć zawsze można...), czy te dopasowujące bohatera kreskówki do naszej osobowości. Inne mogą jednak "namieszać nam w głowie", a nawet wystraszyć. Warto dowiadywać się o sobie jak najwięcej, choć może niekoniecznie czerpiąc tę wiedzę z psychozabaw.