Co siódmy kot nie łowi myszy, co siódmy człowiek nie ma… Co …

- Wkładam do pracy krótką sukienkę, obcisłą, do tego szpilki i jestem czarująca na każdym kroku. Dokąd może mnie zaprowadzić takie noszenie się?

- Pierwszy schemat, jaki nasuwa mi się na myśl, jest taki: jestem świadoma, że podkreślenie mojej atrakcyjności, elementów kobiecości i seksapilu zwiększy prawdopodobieństwo, że będą na mnie zwracali uwagę mężczyźni, przełożeni i klienci, a nawet że wzbudzi to jakąś zawiść ze strony koleżanek. Osoby, które w ten sposób kalkulują, nie są ofiarami molestowania. Są to raczej osoby psychopatyczne.

- Naprawdę?!

- W kategoriach klinicznych tak.

Niedawno wyszła świetna książka "Mądrość psychopatów". Kevin Dutton mówi w niej o tym, że nasze społeczeństwo staje się coraz bardziej psychopatyczne. Psychopaci są nieustraszeni, pewni siebie, charyzmatyczni, bezwzględni i skupieni na celu. To zestaw cech potrzebnych, by odnieść sukces w XXI w. Psychopatia w tym kontekście, o którym mówimy, sprowadza się do kontrolowania otoczenia, reakcji ludzi.

Mówi się o dwóch rodzajach psychopatii. Jedna jest dominująca - czyli uzależniam ludzi od siebie, osłabiam, rozdaję karty i kontroluję przez dominację. Drugi rodzaj polega na tym, że kontroluję ludzi przez uwodzenie, wkręcanie ich w coś lub sprawianie, że sprawy kręcą się wokół mnie. W przypadku mężczyzny o uwodzących cechach psychopatycznych może to iść w parze z charakterystyczną "giętkością pleców", miękkością.

- To taki typ, który dostosowuje się do każdej sytuacji?

- Też. Obserwuję u takich mężczyzn bardziej miękką intonację głosu, pewien zaśpiew. U kobiety może się to wiązać z drugim wzorcem - histerycznym, który może być częściowo nieświadomy.

- Czyli, gdy uwodzę, to jestem histeryczna?

- Nie. Psychopatyczna. Świadomie chcę manipulować przy pomocy swojej kobiecości. W przypadku osobowości histerycznej charakterystyczne jest to, że mogę sobie nie zdawać sprawy, że seksu-alizuję relacje. Mogę mieć poczucie, że ubieram się ładnie, ubieram się dla siebie i dbam o siebie. I mogę czuć się głęboko dotknięta, gdy ktoś mi powie, że mój guzik w bluzce jest za nisko rozpięty, wycięcie pokazuje za dużo uda, stringi, które noszę wystają poza spodnie, a paznokcie są kusicielsko przedłużone.

Z perspektywy kilkudziesięciu lat doświadczenia psychoterapeutycznego zapewniam, że to martwy punkt. Ubieram się na co dzień jak na wieczór, na konferencję firmową jak do opery, przesadzam z botoksem, za mocno się maluję. To nieuświadamiane zachowanie może prowadzić do dramatycznych sytuacji. Np. mężczyzna, który nie jest ugruntowany wewnętrznie lub czuje się nieszczęśliwy seksualnie, podejdzie do takiej kobiety i będzie "próbował".

- Z jakim skutkiem?

- Ostatnio występowałem jako ekspert w programie telewizyjnym, w którym kobieta opowiadała zza kotary, że mężczyzna "dostawiał się" do niej, bo zobaczył na jej nogach wzorzyste rajstopy. "Twoje rajstopy mają takie wzory jak te liście z drzew" - powiedział. Nie przyszło jej do głowy, że wzorzyste rajstopy będą zaproszeniem dla niego.

Później dostała e-mail od żony tego kolegi, która napisała, że wie od męża, że w pracy ma taką bardzo zmysłową koleżankę, a że oboje są zainteresowani nietypowymi kontaktami seksualnymi, proponuje wspólne spotkanie. Pani poczuła się tym oburzona. Poinformowała swoją przełożoną, że jest molestowana. Kiedy jednak przełożona powiedziała tej pani, że zbyt wyzywająco się ubiera, nie upina włosów, to pani oskarżyła przełożoną o mobbing. Pani wygrała w sądzie sprawę, po raz drugi zresztą, bo wcześniej miała podobne incydenty w innej firmie.

- Badania pokazują, że wiele kobiet, nawet jeśli nieświadomie, wciąż używa seksapilu, aby osiągać zawodowe cele. Może mają rację, może inaczej jest trudniej w świecie zdominowanym zawodowo przez mężczyzn?

- Są kobiety, które używają seksapilu nie po to, aby osiągnąć cele. One po prostu tak mają.

- Skąd?

- Najczęściej ten rys osobowości wynosi się z dzieciństwa. Są matki, które przedstawiają obraz faceta jako takiego, któremu w życiu chodzi tylko o jedzenie i seks. Mówią też swoim córkom: "Jeśli się do odpowiedniego wieku nie załapiesz na mężczyznę, to możesz zostać sama". To mówią na wdechu, a na wydechu: "Nie ubieraj się jak dziwka".

- Wojciech Eichelberger opisał ten mechanizm w książce "Kobieta bez winy i wstydu".

- Fantastycznie to zrobił, pokazując, jak matki robią córkom zamieszanie w sercach i umysłach. U kobiet taka skłonność nieświadomej seksualizacji relacji jest zwykle związana z zachwytem ojca lub dużo starszego brata dziewczęcością, a potem kobiecością dziewczynki. Do czasu dojrzewania, ok. 12. roku życia, seksualność jest w okresie latencji, dziecko sobie nie zdaje sprawy ze swoich pragnień seksualnych. Tata, który zachwyca się córka, często czyni ją swoją księżniczką.

- Poznał Pan takiego ojca?

- Tak, stawiał sobie stopę córeczki na głowie i mówił: "Ty jesteś moją panią". Kiedy u takiej dziewczynki pojawiają się drugorzędowe cechy płciowe, kiedy zaczynają jej rosnąć piersi, zaczyna inaczej pachnieć, ojciec, który był w niej zakochany, uwodził ją nieświadomie, zdaje sobie sprawę z tego, że córka dojrzewa. Nagle odkrywa, że czuje do córki pociąg, a na to mamy olbrzymie kulturowe tabu. Co ojciec w związku z tym robi? Radykalnie zmienia postawę. Staje się zimnym, kontrolującym, zdystansowanym, oddalonym od córki mężczyzną.

- Odsuwa ją od siebie?

Leave a Reply